Debiutował w „Rodzinie Połanieckich”, ale to rola Edwarda w „Karate po polsku” z 1982 roku przyniosła mu popularność. Największą sławę przyniosła mu jednak „Siekierezada” – ekranizacja prozy Edwarda Stachury, w której Edward Żentara wcielił się w rolę poety mierzącego się z własnymi demonami. Ta rola stała się jego znakiem rozpoznawczym i na zawsze wpisała go w historię polskiego kina. Grywał też w najpopularniejszych polskich serialach - „M jak miłość”, „Fali zbrodni” i „Pierwszej miłości”.
Żentara wiódł sielankowe życie? Do czasu!
Jego życie prywatne również układało się pomyślnie. Podczas pracy w lubelskim teatrze poznał piękną Martę, w której zakochał się z wzajemnością. Pobrali się, urodził się im syn, żona była wsparciem i otuchą, zawsze mógł na nią liczyć. Kiedy zaczęły pojawiać się pierwsze zawodowe niepowodzenia, miał wsparcie, którego potrzebował.
Gdy propozycje ról przestały przychodzić, zajął się reżyserią. Z biegiem lat Żentara coraz częściej pojawiał się na scenie niż na ekranie. Jego kariera zatoczyła koło, kiedy objął stanowisko dyrektora artystycznego Teatru im. Siemaszkowej w Rzeszowie. Była to dla niego ogromna odpowiedzialność i nowe wyzwanie - nie tylko dla aktora, ale przede wszystkim dla człowieka, który chciał zostawić coś po sobie.
Właśnie wtedy na jego drodze pojawiła się dużo młodsza aktorka. Była świeża, pełna energii i talentu. Szybko wpadli sobie w oko. Dla Żentary to była druga wiosna życia. Odszedł od żony, stawiając wszystko na nowy związek. Nie ukrywali się. Widywano ich razem podczas prób, spacerów po Rzeszowie, wspólnych wyjść. Ale nie wszyscy patrzyli na nich z życzliwością. Plotki, szeptane oskarżenia i rosnące napięcie.
Plotki zniszczyły mu życie?
Z czasem w teatralnym środowisku zaczęły krążyć plotki. Za kulisami mówiło się coraz głośniej o tej relacji. Pojawiały się oskarżenia, że dyrektor faworyzuje ukochaną, że rozdaje jej role ponad głowami bardziej doświadczonych aktorek. Że miłość przesłania mu profesjonalizm. Szeptano, że teatr staje się jego prywatnym.
Żentara próbował nie reagować, ale plotki zaczynały go przytłaczać. „Patrycja S., prywatnie moja partnerka życiowa, ma odpowiednie wykształcenie, jest absolwentką studia aktorskiego, w tarnowskim teatrze na 17 premier zagrała tylko jedną główną rolę i dwie drugoplanowe…” - próbował odpierać zarzuty. Ale na niewiele się to zdało. Z czasem atmosfera w teatrze stała się nie do zniesienia.
Depresja, z której nie potrafił się wyrwać
Relacja z ukochaną również na tym ucierpiała - zaczął się rollercoaster kłótni, rozstań i powrotów. Choć na zewnątrz wciąż próbował uśmiechać się i pracować jak dawniej, zamykał się w sobie, unikał ludzi, zaczął unikać rozmów o przyszłości. Pojawiły się sygnały, że zmaga się z depresją, choć wtedy mało kto odważył się to nazwać po imieniu. Przyjmował leki. Nieliczni przyjaciele próbowali go wspierać, ale presja środowiska i medialnych spekulacji była silniejsza.
Samotny koniec Edwarda Żentary
Feralnego dnia Edward Żentara nie przyszedł na próbę. Zaniepokojeni współpracownicy znaleźli go w domu, w wannie pełnej wody wymieszanej z krwią. Miał 55 lat. Wiadomość o jego śmierci wstrząsnęła nie tylko środowiskiem teatralnym, ale całą Polską. Zakochał się, zaryzykował, walczył, aż zabrakło mu sił. Był człowiekiem z krwi, kości i serca, które - jak się okazało - potrafiło kochać równie mocno, co cierpieć.
Zobacz też: Edward Żentara ma wyjątkową płytę nagrobną. Tragiczne okoliczności śmierci aktora "M jak miłość"