Sipowicz: "Stany euforii okupuję (...) dołami. Na granicy samobójstwa". MOCNY wywiad

2019-02-10 19:22

Kamil Sipowicz udzielił tygodnikowi "Newsweek" bardzo osobistego wywiadu. Pół roku od śmierci ukochanej żony Kory, zdecydował się opowiedzieć o jej odejściu, tym co czuje, ale też o czarnych myślach, które towarzyszyły mu po śmierci piosenkarki. Opowiedział też, jak Kora została złożona do trumny i co się stało z jej prochami po spaleniu. Tak mocnego wywiadu Sipowicz do tej pory nie udzielił.

Kora Jackowska, Kamil Sipowicz

i

Autor: Baranowski/AKPA Kora Jackowska, Kamil Sipowicz

Kora, czyli wokalistka Olga Jackowska, po drugim mężu Sipowicz, zmarła w lipcu zeszłego roku. Śmierć wybitnej piosenkarki i niezwykłej kobiety, stała się ogromnym ciosem dla jej fanów. Ci wierzyli, że piosenkarka zwycięży walkę o zdrowie i życie, niestety stało się inaczej. Kora zmarła w wieku 67 lat pozostawiając pogrążonego w smutku dwóch synów i męża Kamila Sipowicza, z którym ślub wzięła kilka lat przed śmiercią. W najnowszym numerze tygodnika "Newsweek", który do kiosków trafi w poniedziałek, ukaże się wywiad z Sipowiczem, ale już teraz można przeczytać fragmenty rozmowy w Internecie. I trzeba stwierdzić jedno, wywiad z Kamilem Sipowiczem jest bardzo mocny.

Sipowicz wspomina w wywiadzie, jak straszny był czas, gdy Kora nie wytrzymywała z bólu, strasznie krzyczała, a on nie mógł dodzwonić się do hospicjum: - Myślałem, że oszaleje - stwierdził w rozmowie. Przyznał też, że jego matka umarła na raka, ale dopiero przy Korze zobaczył, jak wyniszcza ta choroba: - Przerzut na mózg, to jest koszmar, którego nie zrozumie nikt, kto nie miał z tym do czynienia. W przypadku Sipowicza czas z pewnością nie leczy ran, wdowiec wyznał: - Stany euforii okupuję potwornymi dołami. Na granicy samobójstwa, ale wiem, że ona tego nie chce. A na pytanie dziennikarki: "Czy po śmierci Kory myślał o samobójstwie?", stwierdził gorzko: - Każdego dnia. 


W wywiadzie Sipowicz opowiada też o przygotowaniu ciała ukochanej żony na ostatnią drogę: - Gdy Kora umarła, Kasia Maimone ubrała ją do trumny. Nałożyła jej ukochane okulary, suknię. Kora wyglądała pięknie. (...). Postawiliśmy świece wzdłuż całej drogi do bramy - opisał. I wyznał, że część prochów została rozsypana: - Część prochów rozsypaliśmy. Są w Nowym Jorku, na Roztoczu, w Warszawie, na Warmii i w Atlantyku. Gdy wszedłem potem do jeziora, do którego wsypaliśmy prochy, miałem wrażenie, że Kora mnie otula.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki