Wielka Gala Plejady to wydarzenie, które co roku przyciąga tłumy gwiazd, celebrytów i ludzi mediów. Błysk, brokat, ścianki, flesze i drogie stylizacje. Ale Monika Miller, wnuczka byłego premiera Leszka Millera, znowu zagrała zupełnie inną nutą. Jej zdjęcie z windy, które pojawiło się na Instagramie, mówi jedno: jestem sobą i nie muszę udawać.
Na opublikowanej fotografii widzimy ją w ciemnej, bogato zdobionej sukni, z mokrymi włosami i pełnym makijażem – pozornie gotową na czerwony dywan. Ale pozory mylą. Monika klęczy na podłodze, boso, z czarnymi szpilkami odstawionymi obok. Tatuaże zdobiące jej ręce i nogi kontrastują z wieczorową stylizacją. Efekt? Połączenie surowej szczerości i artystycznej ekspresji.
Fani nie mają wątpliwości: jest autentyczna
Na Instagramie Moniki nie ma perfekcyjnie ułożonych loków, pozowania w jednej z trzech tych samych pozycji ani zdjęć z podpisami pisanymi przez agencję PR. Zamiast tego jest luz, dystans i czasem autoironia. Jej najnowsze zdjęcie – boso w windzie, z eleganckimi szpilkami w dłoniach – to nie tylko backstage z wielkiej gali, ale i komentarz do całego świata celebrytów. Pokazuje, że za błyskiem fleszy i warstwami make-upu są zwyczajni ludzie – zmęczeni, spoceni, autentyczni.
I właśnie tę autentyczność pokochali jej fani. Nie tylko zostawili dziesiątki komentarzy typu „jesteś prawdziwa” czy „najlepsza wersja glamour ever”, ale też zaczęli... przesyłać własne zdjęcia z butami w rękach i hasztagiem #bosopoGali. Dla wielu Monika to głos tych, którzy mają dość instagramowej sztuczności i udawanego perfekcjonizmu.
Artystka osobna
Giertych: „Mamy dowody na fałszerstwo!” SN odmawia wydania dokumentów
Choć Monika Miller bywa określana jako celebrytka, sama od początku swojej kariery unika łatwych szufladek. Jej styl zarówno wizualny, jak i muzyczny, nie podlega sezonowej modzie. Z jednej strony glamour, z drugiej grunge. Raz występuje w klasycznej sukni, raz w gotyckiej pelerynie. Ale zawsze na własnych warunkach.
To nie pierwszy raz, gdy Miller łamie konwencje. Pamiętamy jej odważne wypowiedzi o zdrowiu psychicznym, walkę o ciało pozytywność czy szczere relacje z dziadkiem, byłym premierem. Nawet w show-biznesie, który często tłamsi indywidualność, Monika gra według własnych zasad.
Nowa definicja bycia gwiazdą
Czy zdjęcie z windy to rewolucja? Może nie, ale w świecie, w którym każda stylizacja jest dopracowana do milimetra, a spontaniczność gra się na potrzeby mediów, gest Moniki staje się cichy, ale mocny. To przekaz: można być glamour i zmęczoną. Można kochać modę i mieć do niej dystans. Można być piękną – ale na własnych warunkach.
I dlatego Monika Miller nie tylko znowu skradła show. Ona po prostu przypomniała nam, że najbardziej błyszczą ci, którzy nie udają, że muszą.
Poniżej galeria zdjęć: Tak mieszka Monika Miller