W wieku 85 lat zmarła dr n. med. Anna Wajszczuk-Religa, która przez lata była żoną profesora Zbigniewa Religi, słynnego kardiochirurga i byłego ministra zdrowia. Zmarła była cenioną i doświadczoną lekarką, wykładała na Warszawskim Uniwersytecie Medycznym. Odeszła w wieku 85 lat o czym powiadomiło w mediach społecznościowych Stowarzyszenie Transplantacji Serca im. prof. Zbigniewa Religi.
Z głębokim smutkiem dowiedzieliśmy się, że dziś, w wieku 85 lat, zmarła Pani dr Anna Wajszczuk - Religa, żona prof. Zbigniewa Religi. Członkowie Stowarzyszenia Transplantacji Serca składają najszczersze wyrazy współczucia rodzinie, bliskim oraz przyjaciołom Pani Doktor. Informacje o terminie uroczystości pogrzebowych zostaną podane przez rodzinę w późniejszym czasie - przekazało w mediach społecznościowych Stowarzyszenie Transplantacji Serca im. prof. Zbigniewa Religi.
Kim była żona Religi, dr Anna Wajszczuk - Religa?
Dr n. med. Anna Wajszczuk - Religa urodziła się 3 listopada 1939 r. w Siedlcach. Była lekarką i wykładowczynią Zakładu Fizjologii Doświadczalnej i Klinicznej Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego, na którym pracowała do 2017 r. Doświadczenie zdobywała na prestiżowych zagranicznych uczelniach, gdzie odbywała stypendium. Prywatnie była żoną Zbigniewa Religi i matką dwojga dzieci: Małgorzaty, dr sinologii oraz Grzegorza, dra n. med., kardiochirurga. Pochodził z rodziny lekarskiej, ojciec był lekarzem chorób zakaźnych, brat kardiologiem.
Z mężem poznała się w czasie studiów, byli razem w grupie. Jednak w już pod koniec studiów zrezygnowała z uprawniania aktywnie medycyny, zdecydowała poświęcić się pracy naukowej:
- Po piątym roku studiów wyjechałam na staż do nowoczesnego wojskowego szpitala Suresnes pod Paryżem. Pracowałam na kardiologii, ale dyżury były dla mnie udręką. Przywożono ciężko chorego pacjenta, a ja musiałam go zdiagnozować i zdecydować, co z nim dalej robić. Paraliżowała mnie świadomość, że od mojej decyzji zależy czyjeś zdrowie i życie - opowiadała w "Gazecie Wyborczej" przed laty.
Tak żona Religi opowiadała o małżeństwie: Nie było zawodowej zawiści czy zazdrości.
- Między nami nigdy nie było zawodowej zawiści czy zazdrości. Gdy dostałam propozycję wyjazdu, Zbyszek powiedział: "Super, jedź". […] Kochaliśmy się, dobrze się rozumieliśmy. Nie robiłam mu wymówek, nie zawracałam głowy drobiazgami. Ufaliśmy sobie, mogliśmy na siebie liczyć. Lubiliśmy ze sobą rozmawiać, ale lubiliśmy też ze sobą milczeć – mówiła w wywiadzie dla "Gazety Wyborczej" przed premierą filmu "Bogowie" opowiadającej historię jej męża.
Pytana o ślub, który odbył się w latach 60. opowiadała w "Gazecie Wyborczej" o swojej sukni ślubnej: - To była dość śmieszna historia... W czerwcu tamtego roku brat wrócił ze swoją żoną ze Stanów. Carmen miała bardzo ładną suknię, taką, jakie wtedy były modne - z wieloma falbankami, koronkową, bardzo bogatą. Oni pobrali się u Wizytek w czerwcu. Potem, jak my przygotowywaliśmy się do ceremonii i szukaliśmy sukni dla mnie, Carmen zaproponowała, żebym wzięła jej strój. On był pierwotnie bardzo wycięty, więc dorobiło się rękawy i trochę pozakrywało, żeby był ciut skromniejszy w kwestii tych "nagości"... Wtedy nie było prosto kupić coś ładnego, często kończyło się na strojach używanych. Lepsze używane po bratowej niż obce. Wszystko zostało w rodzinie!