Gang obcokrajowców dosłownie polował na swoje ofiary. Złodzieje czaili się przy największych oddziałach banków i kantorach w Śródmieściu. - Obserwowali swoje ofiary, sprawdzali, kto z czym wychodzi. Atakowali dopiero wtedy, gdy wiedzieli już, że konkretna osoba ma przy sobie pieniądze oraz wartościowe przedmioty - mówi kom. Robert Szumiata z komendy przy Wilczej. Zamaskowany bandzior podbiegał do samochodu ofiary, wybijał szybę i kradł upatrzoną wcześniej walizkę z gotówką. W tym czasie pozostali bandyci zajeżdżali pokrzywdzonemu drogę i przebijali opony, by uniemożliwić pościg. Ostatni taki "skok" miał miejsce 2 kwietnia pod kantorem przy ul. Czackiego.
- Mężczyźni ukradli odjeżdżającemu stamtąd kierowcy torbę, w której było pół miliona złotych. Wezwani na miejsce policjanci ruszyli w pościg za sprawcami - mówi kom. Szumiata. Gangsterzy pędzili dwoma samochodami, ale nie udało im się daleko uciec. Śródmiejscy policjanci oddali kilka ostrzegawczych strzałów i dorwali złodziei na rogu ul. Chłodnej i Towarowej. Funkcjonariuszom udało się zatrzymać czterech sprawców i odzyskać blisko 200 tys. zł. Resztę pieniędzy zabrał piąty członek gangu, który zdążył uciec.
- Ci sami mężczyźni mają prawdopodobnie związek z dwoma podobnymi przestępstwami na terenie Warszawy. Decyzją sądu zostali tymczasowo aresztowani. Grozi im nawet po 10 lat pozbawienia wolności - tłumaczy funkcjonariusz.
Zobacz też: Piotruś nie wypadł z rąk podczas karmienia. To własny ojciec go tak SKATOWAŁ