Warszawa: TRAGEDIA na wysypisku śmieci! Krzysztof W. ROZJECHANY przez koparkę!

2014-09-10 4:00

Tragedia na wysypisku śmieci! Ryszard M. (59 l.), z sortowni Miejskiego Zakładu Oczyszczania w Wołominie, rozjechał koparką swojego pracownika Krzysztofa W. (†52 l.). Zgniecionego mężczyznę natychmiast zabrało pogotowie, ale nie udało się go uratować. Zmarł w szpitalu, zostawiając ukochaną żonę i dwóch synów w żałobie. Prokuratura bada przyczyny wypadku.

To miał być dzień jak każdy inny. Krzysztof W. (†52 l.) z miejscowości Duczki od 18 lat codziennie rano pojawiał się w MZO w Wołominie, gdzie pracował przy sortowaniu odpadów. We wtorek przyszedł do pracy o godz. 6.30. Przez myśl nie przeszło mu nawet, że właśnie przeżywa swoje ostatnie chwile. Chwilę później 52-latek wpadł pod koła cofającej koparki, która ładowała śmieci do kontenera. Za sterami siedział jego szef, 59-letni brygadzista Ryszard M. Na miejsce natychmiast wezwano policję i pogotowie. - Poszkodowany został zabrany do szpitala, gdzie zmarł około godz. 9. Operator koparki został przebadany alkomatem. Był trzeźwy - mówi Tomasz Sitek z wołomińskiej policji. Sprawą natychmiast zajęła się prokuratura, która zbadała miejsce wypadku i zabezpieczyła sprzęt, na którym pracował brygadzista. Stwierdzono, że koparka była sprawna.

Zobacz też: Warszawa. Stacja Nowy Świat - Uniwersytet najgłębszą stacją metra

Czy mógł jej nie zauważyć?

Jak więc możliwe, że swoimi ogromnymi kołami zmiażdżyła pracownika z tak długim stażem? Czy mógł jej nie zauważyć? - Odkąd MZO powstał, nie było tu takiej tragedii. Nie wiemy, dlaczego pan Krzysztof znalazł się na trasie koparki. Ten sprzęt w takcie cofania nie tylko alarmuje sygnałami świetlnymi, ale i dźwiękowymi. Nasi pracownicy doskonale je znają, tym bardziej jesteśmy zaskoczeni i wstrząśnięci takim przebiegiem wydarzeń - mówi Krzysztof Kuśmierowski, prezes Miejskiego Zakładu Oczyszczania w Wołominie. Wczoraj na wysypisku pojawili się także przedstawiciele Państwowej Inspekcji Pracy, która dokładnie przeanalizuje, w jakich warunkach i na jakich zasadach pracowali obaj mężczyźni. MZO na jakiś czas odsunął brygadzistę od pracy w sortowni i zapewnił mu zajęcie w innym sektorze na wysypisku. - Pomoc zaoferowaliśmy również żonie oraz dzieciom ofiary wypadku. Jeśli będzie taka konieczność, wesprzemy ich także finansowo. Chociaż tyle możemy zrobić, by pomóc im przetrwać te niezwykle trudne chwile - deklaruje prezes Kuśmierowski.

ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki