Zwiedzaliśmy podziemia i tajne przejścia Pałacu Kultury

2015-07-12 19:58

Kaski na głowę i… do podziemi! Ekipa Czytelników „Super Expressu” zeszła do piwnic Pałacu Kultury i Nauki. Kaski się przydały, bo na niskich poziomach co i rusz ktoś trafiał głową w betonową izolację rur.

Dzięki rzeczniczce PKiN Ewelinie Dudziak, która była gospodarzem pierwszej części niedzielnego „Superspaceru”, uczestnicy mogli zobaczyć funkcjonujące nieprzerwanie od 60 lat pomieszczenia: wentylatornię, ochładzającą dawne Kino Wiedza czyli dzisiejszą „Kinotekę” i dyspozytornię, czyli serce Pałacu, z całym systemem przycisków i wyświetlaczy oznaczonych rosyjskim alfabetem. Przydały się kaski, bo co rusz ktoś uderzał o betonową izolację rur, ciągnącą się tuż nad głowami. Zeszliśmy też na najniższy poziom Pałacu, do fundamentów. - A teraz proszę sobie wyobrazić, że nad nami jest 231 metrów w górę gigantycznej betonowej, kamiennej i żelaznej konstrukcji – opowieść Eweliny Dudziak działała na wyobraźnię. Dziś na tym poziomie piwnic mieszka 11 kotów. Gdy ponad 50-osbowa wycieczka zeszła „w gości”, mieszkańców nie było, choć o ich obecności świadczył wszechobecny w tej części specyficzny zapach. Kuwety i miseczki z karmą stały pod ścianami, oczekując powrotu czworonogów. Czytelnicy „SE” usłyszeli tu opowieść o jednym z mądrzejszych kotów - Kazimierzu – na cześć którego pracownicy PKiN nazwali nawet jeden z serwerów. Zdarzyło się, że Kazimierz wędrujący bezkarnie po rurach i kablach, spowodował zwarcie instalacji, w całym Pałacu nie było prądu ale kotu nic się nie stało. Wędrówka po schodach z piwnic na czwarte piętro była namiastką biegu na XXX-piętro PKiN. Zwycięzcy tego biegu udało się pokonać 800 stopni w 3,3 minuty. My przez 5 minut wchodziliśmy swój kawałek. Weszliśmy m,.in. do zachowanej w 90 procentach w oryginale sali Rudniewa, poświęconej projektantowi Pałacu i przeszliśmy tajnym korytarzem z Sali Warszawskiej, w której co dwa tygodnie odbywają się obrady rady miasta, na wewnętrzny dziedziniec. Tym korytarzem prezydent Warszawy ma możliwość ewakuować się, jeśli nie chce spotkać się np. z dziennikarzami lub protestującą przed Salą Warszawską grupą mieszkańców. I z podstawionej na dziedzińcu limuzyny czmychnąć z Pałacu. W rzeczywistości jednak od lat taka ewakuacja nie była potrzebna. To było jedno z wielu sekretnych przejść jakie kryje w sobie Pałac Kultury. Tego legenarnego korytarza - łączącego rzekomo gmach PKiN z budynkiem KC PZPR w Al. Jerozolimskich - do tej pory nie odnaleziono.

Już na deser przewodnik Daniel Echaust zabrał uczestników na wędrówkę dookoła gmachu, zwracając uwagę na te bardziej udane i te kiczowatem, jakby niedorobione pałacowe rzeźby. Na co dzień nie zwracamy bowiem uwagi, że jedna z postaci nie ma nóg (bo budowniczych czas naglił i nie dokończyli), że postać kobiety tuż przy Sali Kongresowej ma nieproporcjonalnie wielkie stopy a rzeźba Muzy Erato nie jest, prawdę mówiąc, zbyt pociągająca. Socrealistycznym rzeźbiarzom najlepiej chyba udał się... po prostu robotnik.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki