Fani Igi Świątek mogą odetchnąć z ulgą. Polka po wielu miesiącach słabszej formy wróciła na "salony" w wielkim stylu. Wszyscy myśleli, że przełamanie nastąpi na jednym z turniejów na ulubionej "mączce" tenisistki. Nic bardziej mylnego. 24-latka po fenomenalnej grze na kortach Wimbledonu doczekała się wielkiej zwycięstwa na trawie, która nie jest ulubioną nawierzchnią Polki.
Prawdziwy pogrom
W finale Wimbledonu, Świątek zmierzyła się z Amandą Anisimową, która była tylko tłem dla Polki w tym starciu. Raszynianka zrobiła prawdziwe show, co udowadnia końcowy wynik - 2:0 (6:0; 6:0). 24-latka po emocjach w Londynie udała się na krótki urlop, który spędziła w Trójmieście, jednak po kilku dniach została przyłapana na korcie, gdzie rozpoczęła przygotowania do turnieju w Montrealu.
Dziennikarze nie mogli się powstrzymać! Zapytali o to Igę Świątek. Tenisistka odpowiedziała w swoim stylu
Oprócz występów Świątek na turniejach, wiele osób ciekawi także sfera prywatna raszynianki. Na turnieju w Rzymie, podczas konferencji prasowej, jeden z dziennikarzy zapytał, o to czy 24-latka miała złamane serce. Była liderka światowego rankingu odpowiedziała w swoim stylu.
- No cóż, tylko tenis kilka razy złamał mi serce, więc czasami mogę się z tym utożsamić. Tenis potrafi złamać serce, a potem trzeba wyjść na kort i znów grać - rzuciła.
W 2023 roku na spotkaniu z fanami, Świątek została bezpośrednio zapytana o to, czy jest singielką. W tamtym czasie Polka także nie dała się złamać.
- Tak, jestem zawodniczką, która gra singla - powiedziała w żartach.
- Nie wiem, niech zaczną się zgłaszać, zobaczymy… Nie wiem jak mam na to odpowiedzieć. Dziękuję jednak za komplementy - odpowiedziała zdecydowanie po jednym z pytań od kibica, który zapytał, czy przez wzrost popularności spotyka się z większym zainteresowaniem przedstawicieli płci przeciwnej.