Takiego obrotu sprawy mało kto się spodziewał. Po wielu latach związku doszło do rozstania pomiędzy Robertem Burneiką i jego narzeczoną Kają. "Hardkorowy Koksu" w 2018 roku przekazał swoim fanom, że jest w związku z 16 lat młodszą Kają Kędzierską. Para przez wiele lat była dla niektórych wzorem na idealny związek, a owocem ich miłości są dwie córki - Gaja i Maja.
Para poinformowała fanów o rozstaniu
17 czerwca 2025 roku para za pośrednictwem mediów społecznościowych poinformowała, że ich związek to już historia, jednak obie strony zachowały się bardzo profesjonalnie z ogromnym szacunkiem. Powodem takiej decyzji nie była zdrada, lecz po prostu przestali się dogadywać.
- [...] Choć nasze drogi jako partnerów się rozchodzą, na zawsze będziemy połączeni naszą dwójką wspaniałych dzieci. Nadal razem będziemy dla nich rodzicami, dbając o ich bezpieczeństwo, spokój i szczęście. Chcemy z całego serca podziękować Wam, że przez te wszystkie lata byliście z nami, wspieraliście nas dobrym słowem, życzliwością i obecnością. Każde wiadomości, komentarze, ciepłe gesty były i są dla nas ogromne ważne - pisała wówczas była partnerka Burneiki.
Była narzeczona Burneiki nie wytrzymała. W obronie Kai Kędzierskiej stanął "Hardkorowy Koksu"
Niektórzy fani przekroczyli wszelkie granice, do czego odniosła się Kędzierska. Była partnerka Burneiki nie mogła powstrzymać łez.
- Zastanawiałam się z milion razy, czy drążyć ten temat i coś tutaj poruszać, ale nie mogę dać przyzwolenia na to, co się aktualnie dzieje w internecie. Powiem wam jeszcze, że to okropne, że człowiek człowieka potrafi tak niszczyć w taki sposób. Straszne, że teraz tyle tragedii się dzieje i tyle młodych ludzi odbiera sobie życie przez hejt. Ja wczoraj pierwszy raz w życiu czułam się tak, jak się czułam. Dostałam jakiegoś ataku paniki. Staram się tego nie czytać i nie widzieć, ale po prostu się nie da. Poinformowaliśmy was o tym w taki normalny sposób, nikt z nas nie chciał robić żadnych dram, nikt z nas nie tworzył tu żadnej afery. Z pełnym szacunkiem do nas obojga, do dzieci, do wszystkiego. To, co teraz się pojawia, to, jak wyzywacie mnie i piszecie komentarze na mój temat, to po prostu coś okropnego - rzuciła, a po chwili dodała więcej szczegółów dotyczących rozstania.
- Nikt z was nie wie, co się działo, nie wie, jak wyglądało nasze życie, jak żyliśmy, nikt z was nie był u nas w domu i nikt z was nie wie, co tak naprawdę się działo i co stworzyło taką sytuację, jaka jest. To nasza wspólna decyzja, którą podjęliśmy już dawno, bo my się nie rozstaliśmy wczoraj czy przedwczoraj. Tylko teraz o tym poinformowaliśmy - powiedziała.
Burneika szybko stanął w obronie Kędzierskiej.
- Nie spodziewałem się, że będzie taki hejt odnośnie do Kai. Słuchajcie, nikt nikogo nie oszukał, nikt nie szukał kasy [...] Mieliśmy super siedem lat, no ale gdzieś na końcu drogi się rozeszły. Wszystko rozeszło się w dobry sposób, nie było rzucania się hejtem. [...] Nikt tu nikogo nie oszukał ani na kasę, ani na nic. Chciałem tylko poprosić was, żebyście zatrzymali hejty. Ja mam je gdzieś, ale dziewczyny zawsze bardziej się przejmują tym wszystkim. Kto będzie pisał głupoty, będzie miał do czynienia ze mną - przekazał.