Kamil Stoch po olimpijskim sezonie 2025/2026 zakończy karierę. - Podjąłem już decyzję, niezależnie od tego, co się wydarzy. Nieważne, czy ten sezon będzie udany, czy nie będzie udany - potwierdził w niedawnej rozmowie z "Super Expressem". Trzykrotny mistrz olimpijski w skokach narciarskich nie ukrywa, że chciałby pożegnać się kolejnym złotem, ale jego głównym celem jest czerpanie radości z każdego kolejnego skoku. O to nie było łatwo w dwóch ostatnich sezonach, zresztą po tym zakończonym w 2024 r. Stoch miał już nawet kończyć karierę. Motywację do dalszego skakania przyniósł mu wtedy m.in. wypoczynek z żoną Ewą Bilan-Stoch, który także w tym roku pomógł utytułowanemu skoczkowi zresetować się po niezbyt udanej zimie. Nawet jeśli musieli zmierzyć się z niespodziewanymi przygodami, jak wielka awaria prądu na południu Europy.
Nagłe problemy Kamila Stocha na wakacjach. "Nie było prądu i wody w kranie"
Awaria, która dotknęła m.in. Hiszpanię podczas tenisowego turnieju rangi Masters w Madrycie, spotkała Stocha w Portugalii. Podróżując przez Półwysep Iberyjski, skoczek i jego żona musieli nagle radzić sobie bez prądu i wody.
- Byliśmy wtedy na samym południu Portugalii, w nadmorskim kurorcie Alvor. To nie jest duże miasto, typowy kurort. Mieliśmy wtedy wynajęty apartament i na szczęście była tam kuchenka gazowa. Akurat dobrze, że mieliśmy trochę wody zmagazynowanej w samochodzie, kilka butelek, bo nie było też wody w kranie. Gdyby ta awaria miała potrwać kilka dni, prąd nie byłby aż takim problemem, w przeciwieństwie do braku bieżącej wody - opowiedział nam o szczegółach Stoch, dla którego sam brak prądu nie był czymś strasznym, w przeciwieństwie do wielu zagubionych wtedy osób.
- Dla mnie nie było to coś nowego, bo mieszkając na Podhalu jeszcze kilkanaście czy nawet kilkadziesiąt lat temu często doświadczałem braku prądu. Tak, że bardziej uznałem - nie ma prądu? No to nie ma - przyznał z rozbrajającą szczerością 38-latek.
Po powrocie z wakacji Stoch wrócił już na rozbieg i ma za sobą pierwsze skoki. Te nie były aż tak dobre jak po zeszłorocznym resecie, gdy zaskoczył sam siebie oraz trenerów.
- Cieszę się każdym skokiem, choć w tym roku ten powrót nie był tak kolorowy jak w zeszłym. Wtedy aż zaskoczyło mnie, że ten początek był taki dobry. Z kolei w tym roku myślałem, że będzie łatwo, a było dużo trudniej (śmiech) - ocenił początek przygotowań jeden z najlepszych skoczków w historii.