Wiosną 2023 roku Witalija Djaczenko przeżyła spore rozczarowanie, gdy linie lotnicze LOT odmówiły jej lotu z Kairu przez Warszawę na turniej do Nicei. Powodem był rosyjski paszport tenisistki w obliczu trwającej wojny na Ukrainie. O sprawie zrobiło się głośno na całym świecie, a 2,5 roku później Rosjanka wróciła do tych trudnych chwil.
LOT bezlitosny dla rosyjskiej tenisistki! Odmówiono jej wejścia na pokład, teraz żali się w mediach
"PLL LOT nie mogły zaakceptować na swoim rejsie obywatelki Federacji Rosyjskiej (...) W zapisach rozporządzenia zostały wprowadzone ograniczenia na określonych przejściach granicznych, w tym lotniskowych, w stosunku do obywateli Federacji Rosyjskiej podróżujących spoza strefy Schengen" - tłumaczyły się wtedy polskie linie.
Rosjanka znów żali się na LOT. Nie wpuszczono jej do Polski
Prawie 30 miesięcy później o tej sprawie znów jest głośno, a wszystko za sprawą obszernego wywiadu Djaczenko dla portalu sports.ru.
- Nie możemy latać, zwiedzać krajów, grać w turniejach. Na przykład w Polsce, Czechach, Estonii... A w Polsce i Pradze odbywają się turnieje WTA. Ale tam w ogóle nie możemy latać, czy to normalne? - żali się 35-latka, obecnie 438. tenisistka świata.
Świątek gra w Azji, a Sabalenka wygrzewa się na greckiej wyspie! Pokazała gorące zdjęcia
Swego czasu Djaczenko była wielką nadzieją rosyjskiego tenisa. W wieku 24 lat zajmowała 71. miejsce w rankingu WTA, ale jej karierę wyhamowały groźne kontuzje. Obecnie zbliża się do emerytury, choć nie podjęła jeszcze decyzji, czy kończący się sezon będzie jej ostatnim.
Proponowali Djaczenko zostanie "panią do towarzystwa"
Nie jest tajemnicą, że w karierze sportowców wielką rolę odgrywają sponsorzy. Zwłaszcza w trudnych chwilach, gdy zdrowie lub forma nie pozwalają zawodnikom rywalizować na najwyższym poziomie. Boleśnie przekonała się o tym Djaczenko, która w pewnym momencie kariery szukała różnych sposobów, aby zapewnić sobie odpowiednie finansowanie. W efekcie trafiła na oligarchów, którzy chcieli wykorzystać ją jako "panią do towarzystwa", przy okazji płacąc za grę w tenisa...
- Były nieprzyjemne propozycje. Było mówione: Przeprowadź się tam i tam, zamieszkaj w tym lub innym miejscu, rzuć wszystko w Moskwie. Szybko stawało się jasne, w jaką stronę to idzie, więc mówiłam: "Do widzenia". Dalej nie drążyłam. Po co mi te szczegóły - zdradziła po latach doświadczona rosyjska tenisistka.
