Adam Abramowicz, Rzecznik Małych i Średnich Przedsiębiorców

i

Autor: materiały prasowe Adam Abramowicz, Rzecznik Małych i Średnich Przedsiębiorców

Dojdzie do katastrofy? Kolejny lockdown wisi w powietrzu!

2021-07-01 5:30

Coraz więcej mówi się o kolejnych wariantach koronawirusa. Złe wieści, które nadciągają do Polski m.in. z Anglii, nie napawają optymizmem. Wszystko wskazuje bowiem na to, że mutacja DELTA może sprawić, iż jesień będzie stała poz znakiem wirusa i lockdownu. Tak, jak miało to miejsce w zeszłym roku. W rozmowie z "Super Expressem" Rzecznik Małych i Średnich Przedsiębiorców, Adam Abramowicz rozważa ewentualne scenariusze w kontekście gospodarki i przedsiębiorców.

„Super Express”: – Minister zdrowia wspólnie z innymi przedstawicielami rządu zapowiadają jesienny atak delty (wariant koronawirusa). Czy Polacy mają się spodziewać, że gospodarka znów zostanie zamrożona?

Adam Abramowicz: – Pani redaktor, zapobieganie wirusowi nie może rodzić większych szkód niż sam wirus, a kolejna blokada byłaby katastrofą – zarówno dla przedsiębiorców, jak i budżetu państwa.

– Jednak wiele wskazuje na to, że będziemy się mierzyć z wieszczoną katastrofą

– Powiem tak. Ostatnio Singapur ogłosił, że zaczyna traktować COVID-19 jak grypę i rezygnuje z kwarantanny oraz restrykcji.

– Sugeruje pan, że mamy pójść w ślady Singapuru?

– Warto się sytuacji w tym państwie przyglądać, gdyż jeśli ta taktyka okaże się sukcesem, może kolejne państwa pójdą jego śladem. Stosowany do tej pory system walki z epidemią – poprzez wygaszanie poszczególnych branż bez potwierdzenia, że to one niosą zwiększone ryzyko zakażeń, był bardzo kosztowny, a jednocześnie nie mamy dowodów, że najbardziej skuteczny.

– Co wobec tego powinien zrobić nasz rząd?

– Państwo ze wszystkimi swoimi narzędziami musi opracować taki plan działania, który pomoże zwalczać wirusa bez zamykania firm. Przedsiębiorcy mają wypracowane standardy sanitarne i nauczyli się pracować w reżimie, a także jest deklaracja współpracy z rządem w tej kwestii.

– Medycy twierdzą, że partia rządząca przesypia właśnie okres wakacji, który powinna wykorzystać na to, aby nie doprowadzać do sytuacji sprzed roku. Faktycznie można stwierdzić, że rząd śpi?

– Minął ponad rok od pierwszego stwierdzonego przypadku COVID-19 w Polsce. Przez ten czas polski rząd opracował procedury, zakupił sprzęt oraz przygotował możliwość organizacji dodatkowych oddziałów covidowych na wypadek zwiększenia się liczby chorych. Grupa największego ryzyka, czyli osoby powyżej 60. roku życia, została zaszczepiona w 2/3. Bardzo wielu młodszych Polaków nabyło odporność poprzez zetknięcie się z wirusem albo szczepienia. Wydaje się, że jesteśmy dobrze przygotowani na ewentualny jesienny wzrost zachorowań. W walce z wirusem możemy także skorzystać z doświadczeń innych państw, takich jak Szwecja czy Hiszpania, w których dystans społeczny był realizowany poza gospodarką. W ostatnim czasie wydaliśmy astronomiczną kwotę  240 mld zł na rekompensaty dla zamykanych firm. Obciążyło to każdą czteroosobową polską rodzinę długiem ponad 25 tys. zł. Nie stać nas już na kolejne blokowanie gospodarki.

– Wracając do tematu kolejnej mutacji wirusa. Wyobraźmy sobie jednak, że spełnia się czarny scenariusz, w którym kolejna fala koronawirusa uderza w polski system ochrony zdrowia. Nie obawia się pan, że znowu usłyszymy, iż to wina Polaków? Mimo że to nie Polacy podejmują decyzje na szczeblu rządowym.

– Jak już wspomniałem, rząd musi wypracować taki model działania, w którym to funkcjonuje gospodarka, a mimo to odpowiednie służby mają kontrolę nad zakażeniami. Pomocna jest tu akcja szczepień. Nie chciałbym jednak zabierać głosu w temacie samych szczepionek, nie jestem lekarzem i nie jest to moja rola.

– Wiele mówi się o Polskim Ładzie. Nie wiemy jednak, jak finalnie będą wyglądały wszystkie propozycje dla Polaków w nowym planie Zjednoczonej Prawicy. Już teraz przedsiębiorcy alarmują, że rozwiązania, o których mówią rządzący, mające wejść w skład programu Polskiego Ładu, mocno obciążą przedsiębiorców. To prawda?

– Polski Ład zawiera dobre rozwiązania, takie jak podniesienie kwoty wolnej od podatku do 30 tys. zł i drugiego progu podatkowego do 120 tys. zł, a także zmniejszenie tzw. klina podatkowego dla najmniej zarabiających.

– Mówi pan o dobrych rozwiązaniach. Jakie są te złe?

– Nie można się jednak zgodzić, aby ubytki budżetowe z tego tytułu mieli pokryć głównie przedsiębiorcy płacący podatek liniowy. Ten podatek się sprawdził. Od kiedy można się tak rozliczać, dochody z jego tytułu wzrosły i nierozsądnie byłoby go likwidować, bo podniesienie o 50 proc. jego wysokości do tego doprowadzi. Proponuję złagodzić ostrze propozycji rządowych poprzez objęcie kwotą wolną także „liniowców” oraz wprowadzenie „sufitu” w płaceniu składki zdrowotnej. Zatrudnieni na umowę o pracę płacą ZUS tylko do pewnej wysokości. Jest nią składka wyliczona od  podstawy 30-krotności średniego prognozowanego wynagrodzenia. Podobną zasadę proponuję wprowadzić dla 9-proc., nieodliczanej już od dochodu, składki zdrowotnej. Jeżeli rząd złagodzi wprowadzane podwyżki podatków poprzez przyjęcie moich propozycji, to przedsiębiorcy o dochodach wyższych niż 6 tys. zapłacą trochę więcej niż dzisiaj, ale wzrost ten będzie akceptowalny, nie zniszczy podatku liniowego oraz nie będzie zniechęcał do pracy. 

Super Raport 30.06 (Goście: Marcin Kierwiński - PO, Krzysztof Śmiszek - Nowa Lewica), Sedno Sprawy: Zbigniew Girzyński