Kasia Tusk  - 2018

i

Autor: Marcin Gadomski Kasia Tusk - 2018

Skradziono zdjęcie Kasi Tusk! Okazało się być wiele warte! Finał historii wyciska łzy

2020-11-17 11:06

To ci dopiero ciekawa historia! Okazuje się, że pomyłkowe (jak wierzymy) przywłaszczenie sobie cudzej własności może prowadzić do tak pozytywnego finału. O czym mowa? Okazuje się, że jedna z ze znanych firm odzieżowych w swoim katalogu wykorzystała zdjęcie Kasi Tusk. Córka byłego premiera była tym faktem bardzo zaskoczona, ponieważ nikt jej o zgodę na jego użyczenie nie poprosił. Tusk postanowiła walczyć o swoje i skontaktowała się z przedsiębiorstwem. Finał tej sprawy chwyta za serce i przywodzi na myśl magię świąt, do których przecież jeszcze ponad miesiąc!

Tą niecodzienną historią Kasia Tusk podzieliła się ze swoimi fanami na Instagramie. Kilka dni temu weszła ona na stronę znanej marki, aby poszukać inspiracji do dekoracji swojego mieszkania. W pewnym momencie dosłownie ją jednak zamurowało! - Gdy siedzisz sobie spokojnie na kanapie i przebierasz nóżkami na myśl o nowych świątecznych poszewkach na poduszki i świeczkach o zapachu cynamonu, ale gdy wchodzisz na stronę ***** ogarnia cię dziwne uczucie konsternacji i zdziwienia jednocześnie. Przeglądałam sobie bowiem nową kampanię tej marki i wszystkie ich nowości aż natknęłam się na zdjęcie i pomyślałam: „o kurczę, ale podobne to okno do mojego na tym zdjęciu”. Kilka sekund intensywnej pracy neuronów, dwa mrugnięcia powiek, przysunięcie laptopa do twarzy tak, że zetknął się z moim nosem i wciąż nie bardzo wierzyłam w to, co widzę - relacjonowała. Jak się okazało, istotnie zdjęcie przedstawiało jej własne okno, zaś fotografia była jej autorstwa!

Tak mieszka Kasia Tusk. Luksusowe wnętrza robią wrażenie. Złote krany, fikuśny żyrandol

Oburzona tym faktem Kasia Tusk zapytała swoich fanów, co powinna z tym fantem zrobić. Większość radziła jej wstąpienie na drogę sądowe i uzyskanie dużego odszkodowania. W poniedziałkowe popołudnie w obszernym wpisie na Instagramie córka byłego premiera zdradziła, jak zakończyła się ta historia!

Okazało się, że już następnego dnia po publikacji jej wpisu, odezwali się do niej przedstawicieli firmy, która użyła zdjęcia jej okna na swojej stronie. Telefon bardzo zaskoczył Kasię Tusk, która poprosiła o chwilę namysłu, by ustalić jak naprawić tę niekomfortową sytuację dla wizerunku przedsiębiorstwa. W niedługim czasie ustaliła ona z prawnikami plan działania i kwotę, jaką mogłaby otrzymać jako zadośćuczynienie. Co jednak najważniejsze, owa kwota miałaby zostać przeznaczona dla dwóch chorych dziewczynek!

Zobacz: Kasia Tusk pokazała nagie piersi skropione idealnym zapachem w łóżku [ZDJĘCIE]

- Razem z prawnikami obiektywnie podeszliśmy do tematu. Ustaliliśmy jakiej kwoty mogłabym się domagać w razie procesu, przyjęliśmy optymistyczny wariant, że go wygrywam i z takim założeniem oddzwoniłam do Zary, proponując, aby sfinansowali pomoc tej wartości dla dwóch chorych dziewczynek. Nie byłam pewna reakcji moich rozmówców, bo wiem z własnego doświadczenia, że bez formalnego pozwu trudno skłonić jakąkolwiek firmę do zadośćuczynienia - wspominała. Tymczasem, ku zaskoczeniu Kasi Tusk, nie dość, że druga strona zgodziła się na zaproponowaną przez nią kwotę bez żadnego szemrania, to jeszcze nawet "ją zaokrąglili"!

O jakiej sumie mowa? - Zostałam poproszona o jej nie ujawnianie i przystałam na ten warunek. Mogę Was tylko zapewnić, że było to raczej jedno z droższych zdjęć okien - zdradziła tajemniczo Kasia Tusk, dodając, że "dla mnie najważniejsze jest to, że finał tej całej „afery” ze świątecznym wystrojem jest taki, że ktoś będzie miał chociaż ciut fajniejsze Boże Narodzenie".

Cały wpis wyglądał następująco: