Super Opinie - Tomasz Walczak Jarosław Kaczyński na mównicy

i

Autor: SE foto Marek Kudelski

Koronawirus wygrał z Kaczyńskim. Walki z pandemią już nie będzie – komentuje Tomasz Walczak

2022-02-03 6:30

Pandemia koronawirusa od jakiegoś czasu weszła w swoją piątą falę. Liczba zachorowań rośnie, ale rządzący PiS nic nie ma zamiaru z tym zrobić. Absurdalny projekt tzw. Lex Konfident – jak komentuje dziennikarz „Super Expressu” Tomasz Walczak – to postawienie kropki nad i nowej doktryny pandemicznej Kaczyńskiego: „Niech umierają!”.

Doktryna Kaczyńskiego: „Niech umierają!”

PiS czuje się jak ryba w wodzie tylko wtedy, gdy sprawy układają się gładko. Można poopowiadać wtedy o najlepszym z możliwych światów, który nam tu jaśnie panujący budują. Kiedy trzeba rozwiązać problemy, które siłą rzeczy się pojawiają, Nowogrodzką ogarnia paraliż i jedyne, co potrafi zrobić, to ucieczka przed odpowiedzialnością.

W 2017 r. trwały protesty lekarzy rezydentów, którzy żądali nie tylko podwyżek, ale także naprawy służby zdrowia. Gdy w czasie debaty sejmowej na ten temat posłanka PO Lidia Gądek kreśliła czarny scenariusz, zgodnie z którym – wobec braku szans na dobre zarobki – młodzi lekarze będą wyjeżdżać do pracy za granicę, posłanka PiS Józefa Hrynkiewicz z ław swojej partii krzyczała: „Niech jadą!”. Dziś podobną doktrynę stosuje Jarosław Kaczyński wobec pandemii. A głosi ona: „Niech umierają!”.

We wtorek Sejm głosował absolutnie kuriozalny projekt ustawy, podobno antycovidowej, której clou sprowadzało się do tego, że jeśli ktoś zarazi się w pracy koronawirusem, może zgłosić się do pracodawcy lub współpracownika o odszkodowanie. Od początku było wiadomo, że ten bubel, w którego promocję zaangażował się sam Jarosław Kaczyński, nie ma szans na przegłosowanie, bo nie tylko opozycja go nie poprze, ale nawet sami politycy PiS.

Nie kontroluje partii, nie kontroluje pandemii

Był on zresztą odpowiedzią na paraliż pisowskiej większości, której Kaczyński nie potrafił zmontować wokół spóźnionej i jednak drugorzędnej ustawy dotyczącej testowania pracowników. Kaczyński nie potrafił narzucić swojej woli antyszczepionkowemu aktywowi w koalicji. Wobec wyraźnej erozji własnego autorytetu, która jeszcze niedawno była nie do pomyślenia, postanowił procedować kompletnie oderwany od walki z pandemią projekt określany mianem lex konfident (względnie lex Kaczyński). Dał się wyszumieć własnym posłom, którzy w sporej części ochoczo ten projekt odrzucili. Teraz próbuje porażkę przekuć w sukces, oskarżając opozycję, że to ona jest winna temu, że nie ma żadnych realnych narzędzi do walki z pandemią.

Nie wiem, kto w te bzdury uwierzy, bo to rząd już rok temu zrejterował z frontu walki z pandemią, puszczając ją całkowicie na żywioł. To, czego można być raczej pewnym, to fakt, że PiS więcej nic z pandemią nie ma zamiaru robić. Wtorkowe głosowanie było ostatnią próbą wprowadzenia jakiejkolwiek legislacji antycovidowej. Następnej nie będzie.

A przecież już kilka razy Jarosław Kaczyński odgrażał się, że w walce z pandemią nie cofnie się przed niczym, nawet wprowadzeniem obowiązku szczepień. Słabość Kaczyńskiego jako lidera PiS przeradza się więc w świadomą politykę niecofania się przed niczym, by nie rozbić kruchej większości sejmowej, którą gwarantują proepidemicy i antyszczepionkowcy. Jeśli ceną za utrzymanie większości i władzy będzie śmierć zakażonych koronawirusem, to Jarosław Kaczyński jest gotowy ją zapłacić.

Express Biedrzyckiej - Piotr Zgorzelski: Głosowanie ws. „lex-Kaczyński” to była ustawka