Władysław Kosiniak-Kamysz wspomina Mariana Ormańca

i

Autor: Łukasz Gągulski/SUPER EXPRESS Władysław Kosiniak-Kamysz wspomina Mariana Ormańca

Kosiniak-Kamysz: Wspólny kandydat opozycji na prezydenta RP po prawyborach

2019-10-21 5:01

Z pewnością jest poszukiwanie wśród wyborców siły politycznej, która da nadzieję. Nie ograniczonej do jednej partii politycznej, ale będącej szerokim ruchem obywatelskim. Platforma Obywatelska w pierwszym okresie działalności tak właśnie była postrzegana. Zaczynała z takiego pułapu jak my teraz, a potem osiągnęła imponujące wyniki. Budowa ruchu obywatelskiego, społecznego, który angażuje zwolenników na różnych poziomach, jest Polsce potrzebna, takie racjonalne centrum. Polacy nie chcą rewolucji obyczajowej, ale nie chcą też zaglądania za firanki. Chcą godnie żyć w kraju, który jest przyjazny dla wszystkich, takim w którym chce się żyć – z Władysławem Kosiniakiem-Kamyszem, liderem Polskiego Stronnictwa Ludowego rozmawia Przemysław Harczuk.

"Super Express”: – Czy myśli już pan o tych dywanach i żyrandolach w Pałacu Prezydenckim?
Władysław Kosiniak-Kamysz: – (Śmiech). Absolutnie nie! W tej chwili najważniejsze jest to, by nie stracić zaufania, którym obdarzyli nas wyborcy. Kluczowa jest budowa nowego ruchu obywatelskiego w centrum polskiej sceny politycznej. Ruchu znacznie szerszego niż tylko Polskie Stronnictwo Ludowe. Pierwszym krokiem był start w wyborach parlamentarnych w szerszej formule, z Pawłem Kukizem, Markiem Biernackim, przedsiębiorcami i samorządowcami. Polacy pokazali, że ten kierunek im się podoba. Zaufało nam bardzo wiele osób, które liczą właśnie na powstanie nowej siły w centrum. Najważniejsze jest dla nas to, aby tego zaufania nie zawieść.
– Polskie Stronnictwo Ludowe było partią wsi, chłopską. Teraz szliście w wyborach z Kukiz’15 i Unią Europejskich Demokratów. Dostaliście niezłe wyniki w miastach. Przed wyborami mówiliście wiele o drobnych przedsiębiorcach, których z kolei mogły nieco przestraszyć zapowiedzi PiS. Czy teraz PSL stawać się będzie ugrupowaniem przedsiębiorców i szeroko rozumianej klasy średniej?
– Bez wątpienia przedsiębiorcy byli tą grupą, która nas mocno w ostatnich wyborach wsparła. Jasno mówiliśmy, że jesteśmy za podwyższeniem kwoty wolnej od podatku, to dużo lepsza forma podwyższenia wynagrodzeń niż podnoszenie płacy minimalnej. Rachunek jest prosty: za podnoszenie płacy minimalnej płacą przedsiębiorcy, a za wyższą kwotę wolną od podatku państwo, które po prostu nie pobiera danin. Do tego w portfelu pracownika zostanie dużo więcej. Mówiliśmy też w kampanii o dobrowolnym ZUS. My z tych postulatów nie zrezygnujemy. Kierujemy swoją ofertę zarówno do ludzi ciężkiej pracy, jak i do tych, którzy te miejsca pracy dają. Także do ludzi młodych, którzy w tegorocznych wyborach szczególnie w miastach w większym stopniu niż wcześniej wsparli naszą listę.
– Po stronie opozycji trwa pewne przegrupowanie. Jest PO, która w ostatnim czasie skręciła mocno w lewo, jest lewica, ze swoimi bardzo sprecyzowanymi hasłami, i PSL. Jak ma wyglądać budowanie tego zapowiadanego przez was „nowego centrum” i z kim chcielibyście je tworzyć?
– Na pewno chcemy poszerzyć naszą formułę o organizacje społeczne, pozarządowe. Będziemy proponowali wiele zmian proobywatelskich, o których mówi Paweł Kukiz ze swoim ruchem. Inicjatywy związane z demokracją bezpośrednią; większa kontrola obywatela nad władzą, a nie władzy nad obywatelem. Proces budowy nowej jakości na polskiej scenie politycznej dopiero się zaczyna. A co do reszty opozycji – na radykalizmy z PO i Lewicą ścigać się nie będziemy.

– Wróćmy do wyborów prezydenckich. Z doniesień medialnych wynika, że otoczenie Donalda Tuska wspiera pomysł, by to pan był kandydatem całej opozycji na prezydenta. Są też głosy, że tych kandydatów powinno być trzech – pan, przedstawiciel Lewicy i ktoś z PO, a w drugiej turze cała opozycja popiera jednego kandydata. Czy planuje pan start w wyborach prezydenckich?
– My się zastanawiamy, czy nie lepszą formułą byłoby zorganizowanie prawyborów prezydenckich całej opozycji. Moim zdaniem nie należy czekać do pierwszej tury, ale właśnie wykonać krok wyprzedzający, nadający ton kampanii. Prawybory mogłyby być tym krokiem. Tym bardziej że rośnie grupa osób, które chcą zmiany, także po stronie wyborców PiS.
– No tak, z prawyborami jest jednak pewien problem – chodzi o kilka partii, pytanie więc, jak takie prawybory przeprowadzić, by były transparentne?
– Kandydat nie mógłby być wyłaniany tylko przez członków partii. Sądzę, że należy przeprowadzić cykl debat programowych poszczególnych kandydatów. Na koniec jedna bądź dwie pracownie badawcze przeprowadziłyby sondaże na dużej grupie społecznej. Kandydat, który wypadłby najlepiej, otrzymywałby wsparcie całej opozycji w wyborach prezydenckich. Jeśli wszyscy po stronie opozycyjnej zaakceptowaliby takie rozwiązanie, to byłaby spora szansa na wygraną. Takie prawybory byłyby przejęciem inicjatywy przez opozycję jeszcze w tym roku.

– Pojawiły się głosy, że PSL ma szanse stać się „drugą Platformą”. Czyli że przejmiecie centrum sceny politycznej, a PO zostanie zmarginalizowana?
– Z pewnością jest poszukiwanie wśród wyborców siły politycznej, która da nadzieję. Nie ograniczonej do jednej partii politycznej, ale będącej szerokim ruchem obywatelskim. Platforma Obywatelska w pierwszym okresie działalności tak właśnie była postrzegana. Zaczynała z takiego pułapu jak my teraz, a potem osiągnęła imponujące wyniki. Budowa ruchu obywatelskiego, społecznego, który angażuje zwolenników na różnych poziomach, jest Polsce potrzebna, takie racjonalne centrum. Polacy nie chcą rewolucji obyczajowej, ale nie chcą też zaglądania za firanki. Chcą godnie żyć w kraju, który jest przyjazny dla wszystkich, takim w którym chce się żyć.
– Jak mają wyglądać np. relacje państwo – Kościół, kwestie wartości?
– Wartości, tradycja są dla nas bardzo ważne. Stanowią nasz ideowy fundament. Nie jesteśmy w tym jednak zaściankowi. Przede wszystkim szacunek dla każdego człowieka. Państwo oparte o wartości, tradycję, ale też nowoczesne. Tak jak przynależność do Unii Europejskiej nie stoi w sprzeczności z patriotyzmem, tak tradycyjne wartości nie stoją w sprzeczności z nowoczesnością. Powtórzę – żadnych rewolucji obyczajowych, ale też żadnego zaglądania ludziom za firanki. Polacy naprawdę sami najlepiej wiedzą, jak chcą żyć, nie trzeba im niczego narzucać.