Ponad 150-letni most w Tczewie od wielu lat jest zamknięty. Nie można po nim chodzić, ale i tak przyciąga mieszkańców oraz turystów, którzy uwielbiają po nim spacerować. Było już po zmroku, gdy przechodziła tamtędy Klaudia W. Idąc, czytała i odpowiadała na SMS-y. Pod jej stopami skrzypiały i wyginały się spróchniałe deski. Nagle 17-latka wpadła w dziurę w drewnianym podeście i runęła w wiry rzeki. - Zagapiłam się. Nie wiem, kiedy znalazłam się w wodzie, to była potworna walka. Ratowałam się, pływając na plecach. Starałam się utrzymać na wodzie - opowiada nam Klaudia. Na szczęście w tym miejscu Wisła jest głęboka i dziewczyna nie rozbiła się o kamienie. Jej znajomi stojący na brzegu wezwali na ratunek strażaków.
- Gdy ją znaleźliśmy, była już 1,5 kilometra od mostu. Uratowało ją to, że nie próbowała płynąć do brzegu - tłumaczy Zbigniew Rzepka, zastępca komendanta straży pożarnej w Tczewie. Dziewczyna trafiła do szpitala na obserwację, ale po kilku godzinach wróciła do domu.
Policja sprawdziła, że nie była to próba samobójcza, a jedynie wypadek. - Okazało się, że 17-latka w tym momencie pisała SMS-a i niestety nie zauważyła dziury w drewnianym podeście - mówi Dawid Krajewski, rzecznik policji w Tczewie.
Zobacz: Kajtuś uratowany! Zebrano pieniądze na leczenie chłopca