20 czerwca będziemy wybierać prezydenta?

2010-04-14 4:10

W cieniu tragedii i żałoby narodowej w Sejmie rozpoczęły się pierwsze rozmowy na temat wyborów prezydenckich. Wszystko wskazuje na to, że już dzisiaj poznamy termin, w którym wybierzemy następcę Lecha Kaczyńskiego (†61 l.). Do lokali wyborczych pójdziemy najpóźniej 20 czerwca.

Nie wiadomo, jak będzie wyglądała kampania wyborcza. Nie wiadomo też, na kogo będziemy głosować. Politycy PiS zgodnie wymieniają tylko jedno nazwisko - Jarosław Kaczyński (61 l.). W SLD tymczasem coraz głośniej mówi się o Ryszardzie Kaliszu (53 l.).


Zgodnie z konstytucją, marszałek Sejmu musi zarządzić wybory prezydenckie w ciągu dwóch tygodni od dnia śmierci prezydenta - czyli najpóźniej 24 kwietnia. Głosowanie zaś musi odbyć się w ciągu 60 dni od dnia zarządzenia wyborów - czyli najpóźniej 20 czerwca. Bronisław Komorowski (58 l.), który sprawuje od soboty obowiązki głowy państwa, ma nadzieję, że kluby ustalą dzisiaj termin wyborów.

- Sytuacja jest szczególna. Marszałek chce, by partie opozycyjne, które poniosły w tej tragedii największe straty, miały jak najwięcej czasu na zgłoszenie kandydatów i zebranie 100 tys. podpisów - mówi nam Jerzy Smoliński, doradca marszałka Sejmu.

Wciąż nie wiadomo, kto w wyścigu prezydenckim wystartuje. Najboleśniejsze straty w katastrofie pod Smoleńskiem poniosły PiS i SLD. Obie partie straciły czołowych posłów. Straciły także przede wszystkim swoich kandydatów na prezydenta - Lecha Kaczyńskiego i Jerzego Szmajdzińskiego. Kto ich zastąpi? W PiS ten temat obecnie nie istnieje. - Nikt do tego nie ma głowy. Jest płacz - opowiada nam jeden z polityków. Według Andrzeja Dery partia jest w rozsypce. - Nie ma nas dzisiaj kto poskładać. Próbujemy sami, ale brakuje przywódcy, autorytetów, którzy nami kierowali - opowiada Dera. Jego zdaniem odbudowanie PiS może potrwać nawet kilka lat. Wszyscy zastanawiają się, jak tragedia i strata brata wpłynie na Jarosława Kaczyńskiego. - W obecnej sytuacji tylko on może stanąć w wyborcze szranki. Pytanie tylko, czy to wszystko psychicznie udźwignie - mówi jeden z naszych informatorów. Na razie nikt z prezesem na ten temat nie rozmawiał. W konsultacjach w Sejmie zastępują go Marek Kuchciński i Adam Lipiński.

A jak wygląda sytuacja na lewicy? Szef SLD Grzegorz Napieralski (35 l.) przerwał wizytę w USA i wrócił do kraju. Posłowie Sojuszu nie chcą teraz spekulować i wypowiadać się na temat wyborów. - Na razie zajmujemy się sprawą pochówku naszych kolegów. W czasie pierwszego spotkania klubu nikt nawet nie poruszył kwestii politycznych. Atmosfera była przygnębiająca - mówił nam w poniedziałek Marek Wikiński. Wczoraj członkowie klubu Lewicy spotkali się z rodzinami Jerzego Szmajdzińskiego, Jolanty Szymanek-Deresz i Izabeli Jarugi-Nowackiej. W spotkaniu uczestniczył również Włodzimierz Cimoszewicz. Jak się dowiedzieliśmy, część działaczy Sojuszu namawia szefa SLD, by spotkał się z byłym premierem. Mimo wszystko bardziej realny jest scenariusz, w którym do prezydenckiej gry wchodzi Ryszard Kalisz.

Nie zmieniła się sytuacja w Platformie Obywatelskiej. Przynajmniej oficjalnie. Kandydatem tej partii jest zwycięzca wewnętrznych prawyborów Bronisław Komorowski. Ale i w PO pojawiają się różne inne wyborcze pomysły.

- Moim zdaniem Tusk może zmienić zdanie i ze względu na nietypowe warunki wystartować w wyborach - mówi nasz rozmówca. Jeszcze inny scenariusz nakreślił Jarosław Gowin, który uważa, że wszystkie ugrupowania powinny pomyśleć o jednym, ponadpartyjnym kandydacie (Gowin wymienił nazwisko Kleibera, byłego ministra nauki i doradcy prezydenta Lecha Kaczyńskiego).

Termin wyborów to tylko jeden z problemów, z jakim muszą się uporać politycy (trzeba również ustalić termin wyborów uzupełniających do Senatu), a przede wszystkim marszałek Komorowski. Jak najszybciej trzeba też obsadzić stanowiska w wielu ważnych państwowych instytucjach (w katastrofie samolotu zginęli m.in. szef BBN, szef Kancelarii Prezydenta, prezesi IPN i NBP, rzecznik praw obywatelskich). W poniedziałek nowym szefem Kancelarii Prezydenta został Jacek Michałowski (zastąpił Władysława Stasiaka). Jego pierwszym zadaniem będzie zorganizowanie uroczystości pogrzebowych.

Wczoraj po raz pierwszy od czasu śmierci przewodniczącego - szefa NBP Sławomira Skrzypka - zebrała się Rada Polityki Pieniężnej. W czasie posiedzenia ustalono zasady działania RPP do chwili wyboru nowego szefa banku centralnego (spekuluje się, że może nim ponownie zostać prof. Leszek Balcerowicz). Obradom przewodniczył Piotr Wiesiołek, pierwszy wiceprezes NBP. Ekonomiści przekonują, że stabilność Rady ma kluczowe znaczenie dla rynku walutowego. Marszałek Komorowski wyznaczył też następcę Aleksandra Szczygły (†47 l.). Nowym szefem BBN został emerytowany generał Stanisław Koziej (67 l.).

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki