ambulans, pogotwie, karetka

i

Autor: East News

4-letni Nikodem ZMARŁ w szpitalu. Rodzice mają żal do lekarzy

2017-02-22 14:10

Rodzice 4-letniego Nikodema oskarżają lekarza dyżurującego, że przez jego nieprawidłowa diagnozę ich syn nie żyje. Chłopiec marł na sepsę, ale początkowo lekarz podejrzewał u niego "jelitówkę" i odesłał do domu. Z godziny na godzinę było coraz gorzej i  Nikodem zmarł. Czy lekarz faktycznie zawinił?

Nikodem w niedziele po południu dostał drgawek, wysokiej gorączki, a na jego ciele pojawiła się plama. Rodzice natychmiast zawieźli 4-latka na pogotowie ratunkowe. Był tam tego dnia dwa razy. Za pierwszym razem lekarz zdiagnozował u niego tzw. "jelitówkę". Dopiero podczas drugiej wizyty lekarza zaniepokoiły objawy. Dziecko przewieziono do szpitala w Gnieźnie. Tam stracił przytomność. Lekarze rozpoczęli walkę o życie Nikodema. Niestety próba reanimacji nie powiodła się. Chłopiec zmarł. Rodzice wnieśli akt oskarżenia przeciwko lekarzowi dyżurującemu. - Nikodem był bardzo słaby, nie miał siły stać, a lekarka ciągle kazała mu stawać, zbagatelizowała także czerwoną plamę na ciele, twierdząc, że to nic poważnego, mogło powstać w wyniku zadrapania lub uderzenia. Nawet ciśnienia mu nie zmierzyła. Gdyby wówczas rozpoznała sepsę lub zdała sobie sprawę z zagrożenia, mój syn miałby szansę przeżyć - mówi w rozmowie z "Gazetą Pomorską" mama Nikodema. Sprawę bada prokuratura.

Zobacz: Trzy osoby zatruły się wodą. NIE ŻYJĄ. Skandaliczne kłamstwo w sieci

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki