Przez 10 lat życia w Pałacu Prezydenckim Aleksander i Jolanta Kwaśniewscy bali się o bezpieczeństwo córki Oli. Mieli do tego podstawy. W rozmowie z "Faktem" były prezydent po raz pierwszy opowiedział o próbie porwania swojego dziecka.
Na Aleksandrę Kwaśniewską polował niezrównoważony psychicznie mężczyzna. W końcu zdecydował się zaatakować na uczelni, na której studiowała prezydentówna. Oli pomogła pani dziekan.
Patrz też: Aleksandra Kwaśniewska: Bardzo chcę wyjść za mąż
- Pewnego dnia na uczelni pojawił się mężczyzna, który gorączkowo szukał naszej córki, wypytywał wszystkich, gdzie jest. Po tej informacji pani dziekan, której serdecznie dziękuję, zamknęła Olę w swoim gabinecie, tak, by ten człowiek nie mógł jej nawet spotkać. Mężczyzna ten został zatrzymany. Jak się później okazało, był niezrównoważony psychicznie - opowiedział Aleksander Kwaśniewski "Faktowi".
Były prezydent prezydent przyznał, że wcześniej razem z żoną dostawali listy z pogróżkami, że ktoś porwie im córkę. Sytuacja była na tyle poważna, że kilka razy do akcji musiało się włączyć Biuro Ochrony Rządu. Jego funkcjonariusze ochraniali Olę, a specsłużby szukały autora pogróżek.