"Ktoś zrobił ze mnie zabawkę"
W rozmowie z tygodnikiem Alicja Tysiąc skarży się na swoją trudną sytuację materialną. Kobieta nie może znaleźć pracy, dużo wydaje na lekarstwa, a renta inwalidzka nie pozwala jej na godne życie. Tygodnik w artykule zarzuca Alicji Tysiąc, że znalazła sposób na życie i zarabianie pieniędzy. Są nim procesy. - Ktoś sobie zrobił ze mnie zabawkę, nie wiem dlaczego. Teraz "Wprost" zarabia pieniądze. Miałam trudno, a teraz mam jeszcze trudniej. Jest mi przykro, nie rozumiem, dlaczego zostałam tak zaatakowana – mówi w rozmowie z portalem gazeta.pl Alicja Tysiąc i wyjaśnia, że chodzi o dwa procesy. Jeden z nich już wygrała. Otrzymała od "Gościa Niedzielnego" 30 tys. złotych.
>>> Alicja Tysiąc dostanie 30 tysięcy
- Pozwałam "Gościa Niedzielnego" i Tomasza Terlikowskiego (naczelnego serwisu Fronda.pl - przyp. red). To nie jest nie wiadomo ile procesów. Pan Terlikowski opisał mnie w dwóch książkach, porównał do hitlerowskich zbrodniarzy, nie pozwolę sobie na to. Jaki to jest sposób zarabiania? Ja walczę o swoje prawa, o swoją godność. Teraz chcę, żeby ta sprawa ucichła, nie chcę, żeby moje dzieci miały problem. Ten artykuł miał mi pomóc. Okazało się, że mi jeszcze zaszkodził. Jestem zdenerwowana, otrzymuję różne telefony, dzwonią do mnie moje dzieci. Poniżono mnie, bardzo - stwierdziła Tysiąc.
Do Strasburga po sprawiedliwość
Alicja Tysiąc kilka lat temu pozwała polskich urzędników za uniemożliwienie dokonania jej legalnej aborcji. Kobieta, która mimo przeciwwskazań zdrowotnych urodziła trzecie dziecko, wygrała w Strasburgu proces z Polską. Europejski Trybunał Praw Człowieka przyznał jej 25 tysięcy euro odszkodowania.