Andriej Piontkowski: Rosja może zająć Krym

2013-12-03 3:00

O wciąż niestabilnej sytuacji na Ukrainie i znaczeniu wydarzeń w K ijowie dla Polski, Rosji i Europy.

"Super Express": - Myśli pan, że w związku z sytuacją na Ukrainie na Kremlu jest nerwowo?

Andriej Piontkowski: - Wydaje mi się, że Władimir Putin jest przerażony. Na każdą rewolucję, którą robią w krajach sympatyzujących z Kremlem, reaguje ze strachem. Tu ma do czynienia z sytuacją w bezpośrednim sąsiedztwie Rosji, i to w kraju, w którym w ciągu najbliższych kilku dni jego sojusznik może stracić władzę. Dla Putina upadek Janukowycza będzie stanowić ogromne niebezpieczeństwo.

- Czemu Janukowycz u władzy jest dla niego tak ważny?

- Jeśli siły opozycyjne obalą prezydenta Ukrainy, będzie to przede wszystkim cios dla prestiżu Putina. Jeszcze w piątek, kiedy Ukraina nie podpisała umowy stowarzyszeniowej z UE, wszyscy mówili, że rosyjski prezydent odniósł wielkie zwycięstwo nad Zachodem. A ogrywanie Zachodu legitymizuje rządy Putina w oczach Rosjan. Można nawet powiedzieć, że upadek Janukowycza sprawi, że Władimir Władimirowicz stanie się politycznym trupem.

Zobacz też: Ukraina chce do Unii Europejskiej

- Mocne słowa...

- Cóż, Janukowycz jak Putin są wyznawcami bandyckiego kapitalizmu i czerpania korzyści finansowych ze sprawowania władzy. Janukowycz jest na Ukrainie gwarantem trwania takiego systemu. Obalenie Janukowycza oznacza, że Ukraińcy kwestionują ten system. Tym samym będzie to straszliwie niebezpieczny z punktu widzenia Putina przykład dla rosyjskiego społeczeństwa, które ośmielone przykładem sąsiadów może zechcieć pójść ich śladem. Trwa więc jego walka o życie.

- Putin będzie więc musiał włożyć wiele wysiłku, żeby Janukowycza obronić przed jego własnym społeczeństwem?

- Putin jest gotowy na wszystko, żeby zatrzymać rozwój wydarzeń na Ukrainie. Najbardziej dramatyczny, ale wcale nie wykluczony scenariusz wygląda tak, że rosyjski rząd i Duma przyjmują ustawę, w której stwierdzają wygaśnięcie traktatu z 1954 roku o przekazaniu Krymu Ukrainie. W związku z czym Rosja ogłasza Krym częścią Federacji Rosyjskiej i wysyła tam swoje wojska. Z dużym prawdopodobieństwem tak może się skończyć kryzys na Ukrainie.

- Rosyjskie wojska już zostały zaproszone przez radnego Sewastopola, żeby zrobić porządek na Ukrainie. To nie bajania wariata, ale należy to potraktować z całą powagą?

- Z całą pewnością to nie była inicjatywa własna tego człowieka. To element szerszej gry psychologicznej, która ma pokazać, że interwencja Rosji to nie żarty.

- Taka interwencja musiałaby wywołać ostrą reakcję Zachodu...

- Ta nie wydaje mi się taka oczywista. Zachód wobec polityki Putina działa bardzo asekuracyjnie. Rosyjski prezydent już nieraz ograł Baracka Obamę. Chociaż kluczową rolę w Partnerstwie Wschodnim odgrywa Polska, to rząd Tuska prowadzi podobną politykę jak Waszyngton, nie chcąc drażnić Rosji. Wasz premier poszedł już dawno na ogromne ustępstwa wobec Moskwy. Wobec tych faktów zajęcie Krymu przez Rosję mogłoby zakończyć się na rytualnym oburzeniu.

Przeczytaj: Ukraina: Kolumny wojsk wewnętrznych zmierzają do Kijowa

- W kontekście tego wszystkiego, co pan powiedział, na ile realny wydaje się panu upadek Janukowycza?

- To bardzo trudne pytanie. Sytuacja na Ukrainie jest niezwykle dynamiczna. Myślę, że odpowiedź poznamy w ciągu najbliższych dwóch-trzech dni. Jeśli Janukowycz utrzyma się w tym czasie u władzy, to obecny kryzys przetrwa. Szansą dla prezydenta Ukrainy jest poświęcenie premiera Azarowa. Może też przystąpić do ofensywy dyplomatycznej, wysyłając delegację do Brukseli, a w najbliższym czasie podpisać umowę stowarzyszeniową z Unią Europejską...

- Wtedy Putin podpisze na niego polityczny wyrok śmierci?

- To prawda. Zastosuje bardzo ostre środki nie tylko wobec Ukrainy, lecz także wobec samego Janukowycza. Wyobrażam sobie, że Putin zmusi go do przyjazdu do Moskwy, żeby ten błagał Rosję o interwencję. Tak było w 1956 roku, kiedy Kadar prosił Związek Radziecki o rozprawienie się z siłami kontrrewolucyjnymi. Trzeba przyznać, że sytuacja Janukowycza jest nie do pozazdroszczenia.

- Wiele się mówiło o tym, że w ostatnich dniach przed szczytem w Wilnie Janukowycz udowodnił, iż jest świetnym graczem politycznym. Teraz widać, że sytuacja go przerosła?

- Niewątpliwie. Zresztą to samo można powiedzieć o ukraińskiej opozycji, którą rozwój wydarzeń również wyraźnie zaskoczył. Myślę, że jedyną szansą dla opozycji jest teraz przejście na jej stronę deputowanych Partii Regionów. Już trzydziestu z nich w proteście przeciwko polityce Janukowycza rozstało się z ugrupowaniem prezydenta. Jeśli znajdzie się ich 45-50 i przyłączą się do opozycji, może się okazać, że siły antyjanukowyczowe zdobędą na tyle mocną pozycję w Radzie Najwyższej, żeby odwołać rząd Azarowa, przyjąć ustawę, która pozwoli wyjść z więzienia Julii Tymoszenko i stworzyć taki nacisk na Janukowycza, żeby ten uciekł do Moskwy lub sam podał się do dymisji. To najbardziej możliwa dla opozycji perspektywa zwycięstwa.

Andriej Piontkowski

Rosyjski politolog. Analityk Hudson Institute

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki