Apel HODOWCÓW TYTONIU do ARŁUKOWICZA: Ministrze zdrowia, RATUJ PRZED UNIĄ!

2011-11-29 15:51

Czarne chmury zbierają się nad polskimi hodowcami tytoniu. 60 tys. osób może stracić pracę, bo urzędnicy z Unii Europejskiej chcą m.in. zakazać stosowania dodatków smakowych do papierosów. A to właśnie hodowla tytoniu Burley, używanego do produkcji papierosów z dodatkami, jest polską specjalnością. Cała nadzieja w ministrze zdrowia. On może jeszcze wstrzymać wprowadzenie bzdurnych przepisów.

- Biurokraci pozbawią nas środków do życia - mówi zrozpaczony Dariusz Pabian (42 l.), hodowca z Bobina w Małopolsce. Pan Dariusz żyje z upraw tytoniu od wielu lat. Plantacja to jedyne źródło dochodu jego pięcioosobowej rodziny. - Mam żonę i trójkę dzieci. Jeśli unijne przepisy wejdą w życie, wszyscy wylądujemy na bruku - załamuje ręce.

Tytoń oprócz Małopolski uprawiany jest na Podlasiu i Lubelszczyźnie. To nie są bogate regiony Polski. Ludzie, którzy stracą pracę, w okolicy innej nie znajdą.

- Wejście unijnych przepisów byłoby dla nas prawdziwym trzęsieniem ziemi - mówi Przemysław Noworyta, dyrektor Polskiego Związku Plantatorów Tytoniu. - Rolnicy stracą zbyt i możliwości utrzymania.

Rzecznik Ministerstwa Zdrowia Piotr Olechno twierdzi beztrosko, że resort popiera pomysły unijnych biurokratów. Przekonuje, że nowe przepisy mają... utrudnić dostęp do nikotyny i poprawić stan zdrowia obywateli. Zdaniem plantatorów wcale tak nie jest. - Jeśli zlikwiduje się dobry polski tytoń, rynek zaleje tani i kiepski surowiec spoza Unii - dowodzi Przemysław Noworyta. A to na pewno nie wpłynie pozytywnie na zdrowie obywateli.

Dlatego plantatorzy apelują do Bartosza Arłukowicza (40 l.): panie ministrze, niech pan zablokuje wprowadzenie głupich przepisów i ratuje miejsca pracy.

Dla plantatorów to będzie wyrok

- Jeśli w życie wejdą nowe unijne przepisy, rolnicy stracą możliwości utrzymania. Tysiące ludzi wylądują na bruku - twierdzi Przemysław Noworyta, dyrektor Polskiego Związku Plantatorów Tytoniu.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki