Awantura o samolot

2008-10-15 8:00

Prezydentowi Lechowi Kaczyńskiemu (59 l.) odmówiono rządowego samolotu, którym miał polecieć dziś do Brukseli na szczyt Rady Europy. Kancelaria Premiera potraktowała bowiem podróż prezydenta jak... prywatny wyjazd. - Tu się już tylko można śmiać - skomentował sam prezydent Kaczyński.

Ale śmiesznie wcale nie jest. Awantura o wyjazd do Brukseli wybuchła na nowo wczoraj wieczorem. Pismo z odmową dotarło do Pałacu Prezydenckiego dokładnie o godz. 19.34. O tej porze premier Donald Tusk (51 l.) był już w Brukseli. Rządowy TU-154 M miał wrócić do Warszawy po prezydenta. Tak uzgodniono w poniedziałek wieczorem. Na kilkanaście godzin przed planowanym odlotem wszystko jednak się zmieniło. Co się stało? Szef Kancelarii Premiera Tomasz Arabski (40 l.) tłumaczy w swym piśmie, że jeden samolot pozostaje do dyspozycji 36. Pułku Lotnictwa Transportowego, a drugi jest potrzebny premierowi na miejscu, w Belgii. Arabski przyznał też w TVN24, że w jego ocenie wizyta prezydenta w Brukseli to... prywatny wyjazd.

Jak zareagował na to sam prezydent? W wieczornej rozmowie z TVP 1 Lech Kaczyński odparł, że i tak poleci do Brukseli. - Pewnie samolotem. Nie umiem fruwać. (...) Tu się już tylko można śmiać... - nie tracił humoru Lech Kaczyński. Według "Rzeczpospolitej" Kancelaria Prezydenta wyczarterowała samolot. Prezydent pojawi się więc w Brukseli najprawdopodobniej dziś po południu. Wciąż jednak pozostaje problem jego uczestnictwa na szczycie. Organizatorzy zapewnili stronie polskiej tylko trzy identyfikatory. Według wcześniejszego zgłoszenia: dla premiera i dwóch ministrów - Radosława Sikorskiego (45 l.) i Jacka Rostowskiego (57 l.).

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki