Biedronka przyznała, że pozbyła się związkowców

2011-01-21 3:37

Czy pozbywanie się przez Jeronimo Martins, właściciela sieci sklepów Biedronka, pracowników należących do związków zawodowych rzeczywiście miało miejsce? Choć początkowo korporacja unikała odpowiedzi na to pytanie, to teraz jednak potwierdziła ten fakt. "Ok. 50 pracownikom należącym do NSZZ ťSolidarnośćŤ nie przedłużono umowy" - napisało JM w specjalnym oświadczeniu wysłanym do "Super Expressu".

- Biedronka powinna jeszcze przyznać, że dała tym pracownikom wybór: wypisanie się ze związku lub natychmiastowe zwolnienie. Wtedy byłaby to prawda - twierdzi Alfred Bujara z Solidarności.

"Na przełomie 2010 i 2011 roku dobiegło końca ok. 4 tys. umów zawartych na czas określony. Po wygaśnięciu tych umów w większości - w ponad 3,3 tys. przypadków - podjęto decyzje o zawarciu nowych umów. Takie decyzje zostały podjęte zarówno wobec osób należących do związków zawodowych, jak i wobec pracowników niezrzeszonych. W około 700 przypadków decyzja o zawarciu nowych umów nie została podjęta. W tej grupie liczba osób należących do NSZZ ťSolidarnośćŤ wynosiła ok. 50 osób, co stanowi kilka procent" - oświadczyło JM.

Patrz też: Biedronka zwalnia związkowców - Solidarność walczy o godność polskich pracowników

- Sęk w tym, że dysponujemy pisemnymi oświadczeniami kilkudziesięciu pracowników, którym nie przedłużono umów, z których wynika, że byli prześladowani. Dostali ultimatum - wypisują się ze związku albo tracą pracę - mówi nam Wojciech Gumułka, rzecznik "S". Zdaniem Biedronki jednak pozbycie się związkowców oparte zostało na "przesłankach merytorycznych".

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki