Teraz już 30 funkcjonariuszy (w tym trzech instruktorów posługiwania się tą bronią) ma prawo do używania paralizatora. W środę (10 października) egzaminowani byli policjanci z ogniwa patrolowo-interwencyjnego bielskiego garnizonu. Szkolenie trwa łącznie 24 godziny lekcyjne (3 dni szkoleniowe) i kończy się egzaminem teoretycznym i praktycznym. Pisemny test wiedzy składał się z 25 zadań testowych zamkniętych wielokrotnego wyboru z jedną odpowiedzią prawidłową. Test trwa 25 minut. Słuchacz, aby zaliczyć test, musiał rozwiązać prawidłowo co najmniej 21 zadań testowych. Egzamin przeprowadził instruktor Wydziału Doboru i Szkolenia Komendy Wojewódzkiej Policji w Katowicach. Mundurowi zdobyli wiedzę i umiejętności praktyczne z zakresu posługiwania się paralizatorem typu taser. Teraz otrzymają uprawnienia do posługiwania się tym środkiem przymusu bezpośredniego.
Elektroniczne urządzenie obezwładniające (tak paralizator określa się w urzędowej policyjnej nomenklaturze) wykorzystuje sprężony azot, by wystrzelić dwie elektrody na odległość od 4,60 lub 7,60 m. Są one połączone z urządzeniem przy pomocy zaizolowanych przewodów wysokiego napięcia. Gdy elektrody dotkną celu, taser wysyła impuls elektryczny, który poprzez przewody trafia do organizmu, pokonując nawet 5-centymetrową warstwę ubrania. Paralizatory używane przez policję według producenta są w pełni bezpieczne dla użytkującej je osoby. Nie powodują trwałych obrażeń ciała ani rozstroju zdrowia u osoby obezwładnianej. Urządzenia nie powodują zakłócenia elektronicznych urządzeń wspomagających, stosowanych w medycynie, jak np. rozruszniki serca. Nierozerwalnym wyposażeniem tasera jest kamera HD. Rejestruje ona każde użycie paralizatora. Bywa jednak, że wskutek sumy rozmaitych okoliczności paralizatorem można zabić.