– Po co z tego robić sensację?! Ja jestem tylko woźnym. Nawet nie wiem, jak udało mi się obezwładnić tego szaleńca – mówi Krzysztof G. Ale to przecież dzięki niemu w Szkole Podstawowej nr 1 w Brześciu Kujawskim nie doszło do masakry. Marek N., cierpiący na schizofrenię paranoidalną nastolatek, nie kryje, że chciał zabić wiele osób. Dobrze się do tego przygotował. W domu skonstruował ładunki wybuchowe. Kupiony od kogoś rewolwer przerobił na ostrą broń. Zaopatrzył się w maczetę oraz teleskopowe pałki i tak uzbrojony wdarł się tylnym wejściem do szkoły, do której kiedyś chodził.
Nie przewidział jednego: że spotka na swojej drodze woźnego, który się go nie zlęknie. – Jakoś tak około 10 usłyszałem potężny huk, a zaraz potem drugi – opowiada pan Krzysztof. – W pierwszej chwili pomyślałem, że na drugim piętrze urwała się lampa z sufitu. Wbiegłem tam po schodach, patrzę, a na korytarzu stoi jakiś typ w kominiarce. Był ubrany na czarno, miał plecak, z którego wystawała maczeta i pałki, a w rękach trzymał rewolwer i telefon. Był wyraźnie zaskoczony, że się go nie boję. Działałem jak w transie, nie wszystko pamiętam. Chyba go powaliłem, wykręciłem mu ręce. Przyjechała policja, wzięła go i tyle.
W tej suchej relacji nie czuje się grozy. A przecież Marek N. zdążył już postrzelić w jednej z klas 11-letnią Oliwię, a w innym miejscu uczniowie ratowali poważnie ranną woźną. – Gdyby nie pan Krzysztof, ofiar byłoby znacznie więcej – mówi podinspektor Monika Chlebicz, rzeczniczka komendanta wojewódzkiego policji.
Więcej o tej sprawie dowiesz się z programu "Alarm" TVP1 30 maja o 20:10.