Była wódka. Ślubu nie było. Ale mam syna!

2009-06-16 7:00

Zakochał się późno, bo - jak mówi - miał już 20 lat. Serialowy Hadziuk z "Rancza", czyli Bogdan Kalus (44 l.), opowiada "Super Expressowi" o pierwszej miłości oraz o tym, co najbardziej kocha dziś.

W 1990 r. spotkałem się z kolegą, który kiedyś był w amatorskim teatrze Korez. Grzegorz był tym, który chciał ten teatr wskrzesić. Dziś nasz Korez ma już 19 lat. Ale na początku nie śniło nam się, że uda się go reaktywować na dłużej, a co dopiero na prawie już 20 lat. Byliśmy jednym z pierwszych prywatnych teatrów w Polsce. Dzięki teatrowi dostałem propozycję grania w serialu "Święta wojna". To miał być epizod, a zostałem na 8 lat. Następnie była rólka u Lecha Majewskiego w "Angelusie", a potem zadzwonił Michał Kwieciński i zaproponował mi pracę w filmie "Biała sukienka". Pojechałem na zdjęcia z kolegą. Jemu się nie udało, a mnie tak. Dostałem jedną z głównych ról. Pomyślałem, że to szansa dana mi przez Boga. Teraz albo nigdy. Okazało się, że teraz (!) i zaczęło się. Coraz częściej pojawiałem się w Warszawie. W końcu zaproponowano mi jedną z wiodących ról w serialu "Dziupla Cezara". Warunek był tylko jeden - musiałem przenieść się do stolicy. Namyślałem się dwie minuty, przyjechałem i zostałem. I tak to trwa już 6 lat.

Moja pierwsza miłość, taka poważna, zdarzyła mi się dosyć późno. Miałem już ze 20 lat. Wcześniej miałem tylko jakieś małe niewiele znaczące romanse. A tu było blisko do spełnienia, do małżeństwa. Moja mama kupowała już nawet wódkę na wesele. Bo dla mnie to była wielka miłość. Poznałem Agatę na poczcie, gdzie odbywała praktyki studenckie i była listonoszem. Pomyślałem, że to fajna dziewczyna. Nieśmiało zaczęliśmy się do siebie zbliżać. Ale rozstaliśmy się, bo zacząłem wyjeżdżać do pracy. Raz były to wyjazdy dłuższe, raz krótsze. Ale wiecie, one zawsze źle robią - w każdym związku.

Żal mi, że nie jesteśmy razem, ale ja w miarę możliwości kursuję między Warszawą a Chorzowem, bo mam tam syna, Piotra (14 l.). Wyjeż-dżamy razem na wakacje i nadrabiamy stracony czas. Wizualnie jest do mnie trochę podobny, charakterem też nieco, choć jest cholernie uparty. Jak sobie coś wymyśli, to tak ma być. A przy tym jest bardzo inteligentny, dwa pierwsze lata szkoły zrobił w ciągu roku. Od kilku lat gra w scrabble, z sukcesami, bo zajął piąte miejsce w ogólnopolskich zawodach dla szkół podstawowych. Dobrze, że ma takie zainteresowania, choć ciągnie go też do aktorstwa i jest po debiucie zarówno filmowym, jak i teatralnym. Ale nie będę mu niczego odradzał, bo uważam, że nie należy kierować młodymi ludźmi. Niech ma swoje pasje i sam wybierze. Kocham to, co robię, ale nikogo nie będę do aktorstwa przekonywał, bo w nim trzeba mieć dużo, dużo szczęścia.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki