Byłeś wielki

2009-07-15 4:00

To wielki cios dla polskiej kultury i sztuki. Wczoraj wieczorem w Warszawie odszedł wielki aktor, reżyser, pedagog. Zbigniew Zapasiewicz. Miał 75 lat. Nagła śmierć Mistrza zaskoczyła nawet Jego najbliższych przyjaciół. Prawdopodobnie Jego serce nie wytrzymało wytężonej pracy.

Nic nie wskazywało na to, że zdarzy się to najgorsze. Aktor umarł nagle. Jego przyjaciele wciąż nie wierzą w śmierć wielkiego artysty.

- Nagrał mi się na sekretarkę, że nie będzie mógł przyjechać na spotkanie ze mną, bo wyjeżdża z żoną na wakacje. A ja jeszcze nie oddzwoniłam, bo nie mogłam, byłam w rejsie na morzu... - aktorce Magdzie Zawadzkiej (65 l.) łamie się głos, gdy wspomina Zapasiewicza.

To, że śmierć nastąpiła nagle i nikt się jej nie spodziewał, potwierdza Mieczysław Hryniewicz (60 l.), który grał z nim w "Barwach ochronnych": - Miał przyjechać wkrótce do Gorzowa z przedstawieniem... - mówi smutno aktor z "Na Wspólnej".

Pracował ponad siły

Zapasiewicz był bardzo zapracowanym artystą. Niedawno zakończył pracę na planie filmowym "Rewizyty", najnowszego filmu Krzysztofa Zanussiego (70 l.). Pracował nad rolą Eugeniusza w "Tangu" Mrożka w Teatrze Narodowym. Najwyraźniej Jego serce nie wytrzymało nawału pracy.

Zapasiewicz nie od razu został aktorem. Studiował chemię na Politechnice Warszawskiej, ale po roku zdecydował się zdawać do warszawskiej szkoły teatralnej. Wielu Jego przyjaciół ta decyzja zaskoczyła, bo był człowiekiem nieśmiałym. Ale po latach Zapasiewicz mówił, że często tak bywa, że człowiek skryty wybiera taką drogę, bo ma konieczność wypowiadania się.

Zagrał w ponad 70 filmach

Debiutował rolą Ewarysta Galois w "Ostatniej nocy", a potem przez lata związany był z najlepszymi warszawskimi teatrami, m.in. Współczesnym, Dramatycznym, Powszechnym.

W filmie zadebiutował w 1963 roku. Prawdziwą popularność przyniosły mu role z lat 70. Jego kreacje w filmach "Ocalenie" Edwarda Żebrowskiego (74 l.), "Barwy ochronne" Krzysztofa Zanussiego (70 l.) czy "Bez znieczulenia" Andrzeja Wajdy (83 l.) przeszły do historii polskiego kina. W sumie wystąpił w ponad 70 filmach i dziesiątkach sztuk teatralnych. W ostatnich latach poświęcił się przede wszystkim pracy scenicznej.

- Stawał na scenie w najodleglejszym kątku, grał, a potem słuchał, jak Jego głos wracał z ostatniego rzędu. Zaczarowywał widzów - mówi Mieczysław Hryniewicz.

- Nie mogę w to uwierzyć, że On już nie żyje - dodaje łamiącym się głosem Joanna Szczepkowska (56 l.).

Teresa Lipowska (72 l.), aktorka: Patrzyłam na Niego i podziwiałam
- Uczyliśmy się razem w szkole, spotykaliśmy się na obozach teatralnych. Grałam z Nim w słuchowiskach radiowych. Ceniłam Go niezmiernie. To jeden z najwybitniejszych aktorów. Był niezwykły - potrafił zagrać kupca, a za chwilę cara. Podchodził uczciwie do zawodu. Mogłam bez ustanku na Niego patrzeć i podziwiać Jego kunszt aktorski. Jego nagła śmierć to wielka strata.

Tadeusz Chudecki (51 l.), aktor: Profesor uczył mnie aktorstwa
- To był wielki człowiek i niezwykły artysta. Potrafił doskonale wchodzić z roli w rolę. Bardzo Go za to podziwiałem. Zaraz po Tadeuszu Łomnickim (†65 l.) był moim wielkim idolem. Miałem szczęście być uczniem Zapasiewicza w szkole teatralnej. Profesor uczył nas fachu, prawdziwej sztuki aktorskiej, która wydaje się już coraz mniej liczyć w moim zawodzie.

Krzysztof Kolberger (59 l.), aktor: Wszyscy studenci Go uwielbiali
- To był niezwykły człowiek, wspaniały pedagog. Wszyscy studenci Go uwielbiali. Był dla nas wzorem, bogiem niedościgłym. Miał wspaniały głos, był obdarzony wielkim talentem. Człowiek z wielką klasą. Nie ulegał modom, nie poddawał się koniunkturze. Unikał kolorowej prasy, nie wypowiadał się na nieważne tematy. Z Jego odejściem odeszła pewna epoka - i dlatego będzie coraz smutniej.

Jerzy Stuhr (62 l.), aktor: Miałem szczęście grać u Jego boku
- Jestem w szoku! Taki wielki człowiek odszedł! Ja się na nim uczyłem. Jego rolę Docenta w "Za ścianą" analizuję do dziś. Miałem szczęście grać u Jego boku, ostatnio w "Persona non grata". To były, to są niezapomniane chwile. Teraz pozostaną już tylko wspomnieniami. Nikt tak jak On nie potrafił przekazać młodszym aktorom miłości do sztuki. I z jakim wyczuciem to robił. A teraz pozostał już tylko smutek, że odszedł wielki człowiek. Człowiek Opoka.

Mieczysław Hryniewicz (60 l.), aktor: Był wielki, a nadal się szkolił
- Wspaniały aktor, wspaniały pedagog uwielbiany przez studentów. Niezwykle skromny człowiek. Zadziwiało mnie, że jako wybitny, sławny aktor mieszkał z żoną na 19 metrach kwadratowych. Mnie, wtedy młodemu człowiekowi, wydawało się to wręcz niemożliwe.
Podziwiałem Go... Był już sławnym aktorem, a mimo to nadal się szkolił, nadal brał lekcje głosu.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki