CENY LEKÓW: Urzędnicy KAŻĄ nam PŁACIĆ WIĘCEJ za LEKI!

2013-03-20 8:23

  Urzędnicy Ministerstwa Zdrowia perfidnie wymuszają na pacjentach większe wydatki na leki. Jak to się dzieje? Wpisują na listę leków refundowanych preparaty niedostępne na rynku, przez co inne leki z tą samą substancją bardzo drożeją. Przykładem są preparaty obniżające poziom cholesterolu we krwi. W tym miesiącu ich ceny wzrosły o 30 procent! Urzędnicy Ministerstwa Zdrowia perfidnie wymuszają na pacjentach większe wydatki na leki. Jak to się dzieje? Wpisują na listę leków refundowanych preparaty niedostępne na rynku, przez co inne leki z tą samą substancją bardzo drożeją. Przykładem są preparaty obniżające poziom cholesterolu we krwi. W tym miesiącu ich ceny wzrosły o 30 procent!  

Decyzją Ministerstwa Zdrowia odpłatność za statyny, czyli leki obniżające poziom cholesterolu we krwi, od 1 marca wzrosła średnio ponad 30 procent. Jak to się stało, skoro producenci nie podnieśli cen?

Limit dopłat

Ustawa o refundacji leków jest dość skomplikowana. Wszystkie leki refundowane podzielone są na tzw. grupy limitowe zawierające od jednej do kilku substancji czynnych. Decyzję o tym, jaki jest skład grupy limitowej, podejmują urzędnicy Ministerstwa Zdrowia. Najczęściej limit dopłaty ze strony państwa wyznacza najtańszy lek, który 3 miesiące wcześniej osiągnął 15 proc. udziału w spożyciu leków z tej grupy. Daje to duże prawdopodobieństwo, że gdy przyjdziemy do apteki z receptą, uda nam się kupić najtańszy lek.

Lek, którego nie ma Kup, ale za 100 procent

To jednak nie koniec kłopotów pacjentów. Jeśli lekarze wiedzą, że najtańszego z grupy statyn Rodilipu nie można kupić w aptece, wypisują pacjentom recepty na droższe leki. A jeśli nie wiedzą i kierowani dobrem chorych wypiszą najtańszy lek? Czy farmaceuta może mu zaproponować zamiennik? Otóż nie! Zamienniki są proponowane tylko wtedy, gdy są tańsze niż zaproponowany na recepcie preparat. W takiej sytuacji farmaceuta może wydać inny lek, ale ze 100-procentową odpłatnością!

Zapytaliśmy o to Biuro Prasowe Ministerstwa Zdrowia. Urzędnicy obiecali nam wyjaśnić tę sprawę.

To skompromitowana ustawa - mówi prof. dr hab. med. Krzysztof J. Filipiak, internista, kardiolog

- Powyższa sytuacja uświadamia, jak błędne i chore mechanizmy tkwią cały czas w funkcjonującej ustawie refundacyjnej. Opisany sposób wprowadzania "leku ducha" na kolejnej nowej liście refundacyjnej powoduje dla milionów chorych w Polsce wzrost współpłacenia za statyny - podstawowe leki kardiologiczne. Każdy wzrost cen tych leków, a więc realny spadek ich dostępności, wiązać się będzie z pewną liczbą chorych, którzy nie wykupią recept lub zrezygnują z leczenia. Wiemy, co zostało udowodnione w sposób bezsprzeczny dla statyn, że wiąże się to ze wzrostem zgonów, zawałów serca i udarów mózgu w wymiarze populacyjnym w przyszłości. Przerzucanie zatem współpłacenia za leki przez państwo na pacjentów tylko na krótką metę powoduje oszczędności budżetowe. Ta skompromitowana ustawa refundacyjna opracowana za rządów poprzedniej pani minister i dzielnie broniona przez obecnego ministra niestety daje właśnie takie efekty dla pacjentów kardiologicznych… Dodajmy, że te "oszczędności" nie skutkowały wprowadzeniem żadnych nowych leków kardiologicznych na listy refundacyjne od momentu nowego ustawodawstwa. Ani jedna nowa cząsteczka nie została wprowadzona na te listy mimo apeli kardiologów i stanowisk ekspertów. Widzimy jedynie wzrost współpłacenia za leki przez pacjentów, a i tak jest on w Polsce rekordowo wysoki w porównaniu z innymi europejskimi krajami.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki