Chcą ODWOŁANIA ministra Bartosza Arłukowicza

2012-01-04 3:00

Mamy festiwal bałaganu, chaosu i zaniedbań - alarmowali wczoraj posłowie PiS i zażądali odwołania ministra zdrowia. Krytykują go za jego trwanie przy ustawie refundacyjnej. Bartosz Arłukowicz (40 l.) broni jednak ustawy jak najświętszej relikwii. A jeszcze do niedawna ostro ją krytykował.

Od początku roku pacjenci mają utrudniony dostęp do leków. Takiego bałaganu w służbie zdrowia dotąd nie było - ani podczas słynnego strajku pielęgniarek, ani podczas protestów szpitali. Źródłem tego bałaganu jest ustawa o refundacji leków przygotowana przez byłą minister zdrowia, a obecną marszałek Sejmu Ewę Kopacz (55 l.).

Nad ustawą pracowano w ekspresowym tempie, nie brano pod uwagę głosów ekspertów. Nie słuchano posłów opozycji. 1 marca Bartosz Arłukowicz, wówczas szeregowy poseł lewicy, żalił się, że jako członek komisji zdrowia tak naprawdę nic nie może. Zauważył też, że ustawa zrodzi kłopoty dla dzieci z fenyloketonurią. "Powrót do najtańszych, a co za tym idzie najstarszych metod leczenia dzieci z fenyloketonurią drastycznie pogorszy stan zdrowia tych dzieci" - alarmował.

Dziś przekonuje, że ustawa jest bezpieczna dla pacjentów. A rodzice i farmaceuci alarmują, że jeden z preparatów dla maluchów kosztuje 251 zł zamiast 3,20 zł.

Minister Arłukowicz nie zamierza zmieniać ustawy. A nie tak dawno chciał to zrobić. 17 marca 2011 roku grzmiał na forum Sejmu: "Czy ministerstwo zdaje sobie sprawę, że próba nadmiernego ograniczenia przez państwo mechanizmów wolnorynkowych może mieć negatywne skutki dla konsumentów?". Dziś, jako minister, nie widzi żadnych negatywnych skutków.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki