Ukradkiem włożyła za pazuchę kieliszki do wódki, minigłośniki, wibrator i prezerwatywy, dorzucając jeszcze trochę żywności i kosmetyków.
Gdy uruchomiła alarm na bramkach, wszystko się wydało. Tłumaczyła, że to wina koleżanek, które opowiadały jej w akademiku, jak łatwo jest kraść w sklepach. Grozi jej 5 lat więzienia.