Powiecie: popił w wolne chłop i bredzi od rzeczy. Może. Ale to wczorajsze święto to była dla mnie wielka rzecz. Bo przypomniało nie tylko Komendanta jako głównego sprawcę odzyskania niepodległości. Przypomniało wielką wizję polityczną i charyzmę tego żołnierza. I to, że tę walkę o niepodległość trzeba było stale prowadzić już po roku 1918. Więc i podczas II wojny światowej (choć z tragicznym skutkiem), a i potem przez lata 1956, 1970, 1980 - po rok 1989. Bo wtedy ponownie potwierdziliśmy swoją niezależność.
I gdyby wtedy pisać historię polskiej niepodległości, zamykałaby się w haśle: Od Piłsudskiego do Wałęsy. I byłoby w tym wiele prawdy. I choć potem wywleczono Wałęsie brzydką sprawę "Bolka", to nic nie zmieni faktu, że to jego charyzma zjednoczyła Polaków i wielu dała siłę i wiarę w przemiany.
I było mi go wczoraj w Warszawie brak. Żyjącego współtwórcy naszej niepodległości.