Tragedia na jeziorze koło Aleksandrowa Kujawskiego wydarzyła się w niedzielę. Natalia, jej narzeczony Jarosław S. (32 l.) i kuzyn Konrad K. (?27 l.) przyjechali do Ostrowąsa na ryby. Mimo silnego wiatru wypłynęli na wodę. Dwie godziny później, gdy wracali z nieudanego połowu, wichura przewróciła łódź. Lodowata woda z miejsca pozbawiła ich sił. Nieporadnie ruszyli do brzegu - Jarek i Konrad z falą, w stronę pobliskich trzcin, Natalia w drugą stronę, ku odległej wsi.
- Nie wiem, czemu wybrałam dalszą drogę i pod fale, które dławily mi oddech. Jakby jakaś niewytłumaczalna siła mną kierowała - mówi Natalia. Przez pół godziny nieumiejąca dobrze pływać kobieta walczyła z żywiołem. Specjaliści twierdzą, że w wodzie mającej 8 stopni już po 10 minutach powinna była pójść na dno. A ona przeżyła! - Pierwsze, czego dotknęłam, to betonowe słupki, na których stoi obraz Matki Boskiej. Teraz myślę, że to jej zawdzięczam życie. Inaczej nie umiem tego wyjaśnić - mówi kobieta.
Tymczasem strażacy wciąż przeszukują jezioro. We wtorek wydobyli zwłoki Konrada, kuzyna Natalii. Ona sama wciąż wierzy, że Jarek, jej narzeczony, jakimś cudem przeżył wypadek i do niej wróci.
Zobacz także: Nożownik w Wieprzu znów zaatakował! Rozpoznajesz go?