Cymański nie chce być dziadem w Brukseli

2009-06-12 9:00

Tadeusz Cymański (54 l.) chodził dotąd w jednym garniturze, ale po zdobyciu mandatu europosła wybiera się na porządne zakupy.

Nie bardzo wierzył, a nawet nie bardzo chciał zostać eurodeputowanym. Na swoją kampanię wydał tylko 2 tysiące złotych. Ale pomimo że Tadeusz Cymański (54 l.) startował dopiero z piątego miejsca listy PiS na Pomorzu, wyborcy wysłali go do Brukseli. No i teraz Cymański ma problem. - Będę się musiał teraz trochę wylaszczyć. Potrzebuję kilku nowych garniturów i nesesera. Nie chcę być dziadem w Europarlamencie - zdradza "SE" poseł.

Dlatego świeżo upieczony eurodeputowany już postanowił, że uda się na zakupy. - Bardzo lubię swój garnitur. Mam go od wielu lat. Śmieją się ze mnie, że ciągle w nim chodzę. Wiem jednak, że nie będzie on pasował do brukselskich salonów - zwierza się polityk. Podobnie jak stary, wysłużony neseser, który pamięta jeszcze czasy urzędniczej kariery polityka w Malborku. Poseł, żeby zamknąć teczkę, musi ją upychać kolanem. - W Europarlamencie tak nie wypada. Muszę kupić sobie nowy - zapowiada.

Cymański martwi się też brukselskim wiktem. Najbardziej będzie mu brakowało jajecznicy na boczku oraz ryżu z mlekiem i cynamonem. - Uwielbiam proste dania, szczególnie te przygotowane ręką mojej ukochanej żony - zdradza nam poseł. - A w Brukseli wszyscy wcinają jakieś owoce morza, np. gotowane małże...

Znany ze sporej skłonności do oszczędzania Cymański już wkrótce będzie mógł sobie jednak pofolgować. Jako europoseł będzie zarabiał aż 50 tys. złotych miesięcznie. Wydatków na nowe garnitury i neseser na pewno w swojej kieszeni nie odczuje. A może nawet przekona się do egzotycznej kuchni?

Wyprawka dla Tadeusza
3 garnitury 3000 zł
3 koszule 300 zł
Neseser 500 zł
Buty 200 zł
Krawat 70 zł

Razem 4070 zł

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki