- W rozporządzeniu, nad którym pracujemy, rzeczywiście zawieszamy klasyczne zajęcia dydaktyczne do końca roku szkolnego, ale to nie oznacza, że dzieci nie wrócą już do szkół. Takiej decyzji nie ma - powiedział rzecznik rządu w rozmowie z tvn24.pl.
A co to oznacza w praktyce?
Podczas konferencji premiera Mateusza Morawieckiego dowiedzieliśmy się, że od 25 maja ruszą zajęcia opiekuńcze dla dzieci w klasach 1-3. Jednocześnie w szkołach ruszyły konsultacje dla uczniów klas ósmych i maturzystów, którzy przygotowują się do czerwcowych egzaminów końcowych. Tydzień później takie konsultacje będą dostępne już dla wszystkich uczniów.
Polecamy: Koronawirus endemiczny? Co to oznacza?
26 czy 7 czerwca?
Tego najwyraźniej nie wie jeszcze rząd.
Warto wiedzieć: W Polsce odkryto dlaczego chorzy na COVID-19 tracą węch!
- To rozporządzenie, które zostanie wydane, ono będzie mówiło o przedłużeniu ograniczenia w funkcjonowania szkół do 26 czerwca, czyli do końca zajęć dydaktycznych - powiedział w czwartek wiceminister edukacji Maciej Kopeć w wywiadzie dla WP.pl. Jednak jego słów nie potwierdził nikt w ministerstwie.
Wiceminister edukacji Marzena Machałek poinformowała nas, że nie ma decyzji o odwołaniu zajęć do końca roku.
- W rozporządzeniu, nad którym pracujemy, rzeczywiście zawieszamy klasyczne zajęcia dydaktyczne do końca roku szkolnego, ale to nie oznacza, że dzieci nie wrócą już do szkół. Takiej decyzji nie ma - podkreślił rzecznik rządu Piotr Mueller w rozmowie z tvn24.pl.
- W przygotowywanym rozporządzeniu będzie mowa o przedłużeniu terminu ograniczonego funkcjonowania szkół do 7 czerwca - poinformowała rzeczniczka MEN Anna Ostrowska.
Czytaj też: Czy lato zatrzyma koronawirusa, tak jak zatrzymuje grypę? Naukowcy nie mają wątpliwości
Porady eksperta