Strażnicy z Animal Planet nie przypuszczali nawet, że interwencja, na którą jadą może zakończyć się w ten sposób. Dostali wezwanie związane z odłowieniem psa. Po przybyciu na miejsce okazało się, że właścicielka zwierzaka jest ciężko schorowaną kobietą. Pani Larysa z Łodzi od kilku miesięcy walczy z zaawansowaną chorobą nowotworową. Kobieta nie jest w stanie samodzielnie funkcjonować. W jej mieszkaniu na stole leżały silne leki, a obok nich aparat tlenowy, z którego musiała korzystać, aby móc w miarę normalnie oddychać. Kobieta miała także założony cewnik, ponieważ nie była w stanie samodzielnie załatwiać potrzeb fizjologicznych. Panią Larysą przez kilka dni opiekowali się sąsiedzi, ponieważ po wyjściu ze szpitala hospicjum odmówiło przyjęcia jej do siebie, ze względu na brak miejsc. Sanitariusze odwieźli ją wtedy do jej domu i pozostawili samą. Dopiero po interwencji odpowiednich służb pani Larysa została przewieziona do hospicjum w szpitalu św. Jana Bożego w Łodzi. Tu znajduje się pod stałą opieką i może liczyć na spokój.
Zobacz: Pan Stanisław stracił zasiłek, bo obcy ludzie przygarnęli go pod dach