Strzykawka

i

Autor: East News

Dramat policjanta z Radzionkowa. Zraniony przez nosiciela HIV nie może zbliżyć się do żony

2018-02-16 19:41

Świat policjanta wydziału prewencji komisariatu w Radzionkowie wywrócił się do góry nogami podczas służby, którą pełnił w piątek 3 listopada 2017 roku. Właśnie tego dnia podczas interwencji w supermarkecie został zraniony przez złodzieja, który jest nosicielem wirusa HIV.

Kamil Kowalski (imię i nazwisko zostało zmienione) wiedzie spokojne życie. Ma żonę i dwóch synów w wieku 3 lata i 11 miesięcy. Policjantem jest już od ośmiu lat. Na początku swojej służby patrolował ulice Katowic. Dwa lata temu zaczął służbę w wydziale prewencji komisariatu w Radzionkowie. I to właśnie tam, podczas zwyczajnego dnia pracy wydarzył się dramat. 3 listopada 2017 roku do komisariatu wpłynęło zgłoszenie o kradzieży w Biedronce. Kamil Kowalski udał się na miejsce zdarzenia wraz z innym policjantem. Tam okazało się, że sprawca kradzieży kiełbasy to agresywny mężczyzna pod wpływem środków odurzających. Pomiędzy zatrzymanym, a policjantami doszło do szarpaniny. Dodajmy, że funkcjonariusze zgodnie z regulaminem zastosowali środki przymusu bezpośredniego. Już wtedy Kamil Kowalski zauważył na swojej dłoni ranę, ale zbagatelizował ją, gdyż takie zadrapania podczas prewencji zdarzają się bardzo często.

Złodziej kiełbasy zaraził policjanta wirusem HIV?

Agresywny złodziej z Biedronki został przewieziony na komisariat. Tam okazało się, że mężczyzna jest dobrze znany policjantom. W przeszłości był notowany za kradzieże oraz pobicia. To jednak nie wszystko. Przy nazwisku zatrzymanego znalazła się informacja, która zmroziła krew w żyłach Kamila Kowalskiego. Złodziej kiełbasy był nosicielem wirusa HIV. Natychmiast wdrożono procedurę poekspozycyjną. Policjant został przewieziony do szpitala i podano mu leki, które mają za zadanie zahamować aktywność wirusa HIV. Teraz Kamil Kowalski musi robić badania krwi, co dwa miesiące, przez pół roku.

- Kiedy w nocy wróciłem do domu po służbie, opowiedziałem żonie o całym zdarzeniu. Do rana siedzieliśmy i płakaliśmy - opowiada narażony na zakażenie wirusem HIV policjant.

Pierwsze tygodnie po zdarzeniu były dla Kamila Kowalskiego i jego rodziny koszmarem. Policyjny psycholog uznał go za niezdolnego do służby. Najgorsze jest to, że z ostateczną odpowiedzią na pytanie, czy został zarażony wirusem HIV,  mężczyzna musi poczekać do maja. Dopiero po tym czasie wyniki badania krwi dadzą ostateczną odpowiedź. Do tego czasu Kamil Kowalski i jego rodzina będzie musiała żyć w zawieszeniu.

- Staramy się żyć normalnie, choć nie jest to łatwe. Nie mogę kochać się ze swoją żoną, muszę uważać, aby nie zranić się podczas zabawy z synami. Na razie jednak, nie rozmyślamy o przyszłości. Czekamy co przyniesie czas - opowiada. - Nie mam jednak w sobie złości - słowa policjanta przytacza portal lubliniec.naszemiasto.pl

Jeżeli test na HIV będzie pozytywny Kamil zostanie przeniesiony do innego wydziału.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki