Wypadek pod Sokołowem: Szymon zginął w urodziny

2013-09-19 9:43

To miał być wyjątkowo radosny dzień... Szymon Padarewski (†24 l.) z Liwu (woj. mazowieckie) zamierzał hucznie świętować swe urodziny. Przed rozpoczęciem imprezy, razem z kolegą Robertem (†23 l.) pojechali po koleżankę Justynę (†23 l.) do pobliskiego Sokołowa. Niestety, nie wrócili. Stracili życie w potwornym wypadku.

Robert i Justyna zginęli na miejscu. Kiedy volkswagen passat, którym jechali, uderzył w drzewo, ich ciała zostały dosłownie zmiażdżone. Szymon był reanimowany. Trafił do szpitala, ale lekarzom nie udało się uratować mu życia.

- Do końca życia będzie prześladował mnie ten obraz - mówi Marek Padarewski (50 l.), ojciec Szymona. - Przerażona twarz sąsiadki i wiadomość, którą mi przyniosła. Powiedziała: "Szymuś nie żyje", a ja zalałem się łzami. I płaczę do tej pory, nie mogę po prostu przestać - opowiada załamany mężczyzna.

Zobacz: Szczegóły wypadku Adamczyka i Rosati

Auto prowadził Robert. Razem z Szymkiem zabrali Justynę z domu. Potem mieli zrobić jeszcze szybkie zakupy. Spieszyli się bardzo. Nie chcieli, by reszta gości na nich czekała...

Niestety, w pewnym momencie Robert wjechał za szybko w ostry zakręt. Auto wypadło z drogi i uderzyło w stojące przy niej drzewo. Passat w mgnieniu oka zamienił się w kupę złomu. Młodzi ludzie zginęli.

- To taka straszna tragedia - płacze pan Marek. - Nie wiem, jak będę teraz żyć bez mojego syna. On był przecież dla mnie wszystkim - rozpacza.

 

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki