Dwie prawdy o KATASTROFIE W SMOLEŃSKU: To był WYPADEK

2013-04-10 4:00

Mimo że mijają trzy lata od katastrofy smoleńskiej, to jedynym oficjalnie obowiązującym dokumentem w tej sprawie jest wciąż raport komisji Millera. Eksperci z komisji już na samym początku wykluczyli hipotezę o eksplozji, opierając się na ekspertyzie Wojskowego Instytutu Chemii i Radiometrii. Naukowcy nie stwierdzili bowiem żadnych śladów materiałów wybuchowych w próbkach pobranych 10 kwietnia 2010 r. w Smoleńsku.

Po ponad rocznej pracy komisja przedstawiła wyniki swoich badań. Uznała, że o żadnej eksplozji na pokładzie nie mogło być mowy, a przyczyną wypadku były błędy pilotów, którzy zeszli zbyt nisko, spóźnili się z odejściem na drugi krąg i uderzyli skrzydłem o brzozę, co spowodowało katastrofę. Raport był miażdżący nie tylko dla 36. Specjalnego Pułku Lotnictwa Transportowego, który szkolił pilotów, ale też wobec rosyjskich kontrolerów, którzy wprowadzali w błąd pilotów, mówiąc im, że są "na kursie i ścieżce", gdy faktycznie załoga i pasażerowie znajdowali się "poza strefą dopuszczalnych odchyleń".

Wnioski komisji Millera oburzyły z kolei Antoniego Macierewicza (65 l.), który mówił o powielaniu kłamliwych tez z raportu rosyjskiego MAK, według którego samolot rzekomo uderzył w brzozę. PiS nie wierzył i nadal nie wierzy w wersję o błędach polskich pilotów i trzyma się hipotezy o eksplozji. Po publikacji raportu Millera Jarosław Kaczyński żądał dymisji szefa rządu Donalda Tuska. Równolegle swoje śledztwo w sprawie katastrofy smoleńskiej prowadziły też dwie polskie prokuratury: wojskowa i cywilna. Równie szybko co komisja Millera wojskowi śledczy odrzucili hipotezę o eksplozji i zamachu.

Powód? Twierdzenia (choć niespójne) o braku śladów materiałów wybuchowych na wraku. Prokuratura zarzuciła jednocześnie niedopełnienie obowiązków byłemu szefowi 36. Specjalnego Pułku Lotnictwa Transportowego. Z kolei cywilna prokuratura prowadziła śledztwo w sprawie niewłaściwej organizacji lotów do Smoleńska. I mimo że zostało ono najpierw umorzone (sąd nakazał wznowić śledztwo po uwzględnieniu zażalenia Jarosława Kaczyńskiego), to urzędnikom zarzucono wiele rażących uchybień.

Najbardziej dostało się byłemu już szefowi Kancelarii Premiera Tomaszowi Arabskiemu (45 l.). Rzeczniczka prokuratury okręgowej Renata Mazur mówiła m.in. o takich uchybieniach KPRM, jak zbyt późne złożenie zapotrzebowania na lot premiera i brak złożenia zapotrzebowania na lot prezydenta, nieprawidłowej koordynacji działań, niewiedzy o pewnych przepisach czy bezpodstawnej odmowie udzielenia samolotu specjalnego...

Tymczasem już dziś po raz kolejny na ulicach polskich miast spotkają się zwolennicy teorii dwóch wybuchów i zamachu oraz ich przeciwnicy. I to właśnie z "teoriami spiskowymi" ma walczyć zespół powołany przez premiera, który ma prostować, edukować i wyjaśniać oficjalną wersję katastrofy. Zespół ma powstać w kwietniu, a na jego czele ma stanąć Maciej Lasek, szef Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych.

Tezy komisji Millera

Piloci zeszli poniżej minimalnej wysokości zniżania;

Samolot miał nadmierną prędkość opadania;

Istniały bardzo złe warunki atmosferyczne (mgła);

Doszło do zbyt późnej procedury odejścia przez pilotów na drugi krąg;

Piloci nie reagowali na komunikaty "Pull up" systemu TAWS, który ostrzegał, że samolot niebezpiecznie zbliża się ku ziemi;

Piloci nie kontrolowali wysokości za pomocą wysokościomierza barometrycznego;

Początkowo próbowali odejść za pomocą automatycznego pilota i stracili cenny czas;

Rosyjscy kontrolerzy nie poinformowali załogi o zejściu poniżej ścieżki schodzenia i zbyt późno wydali komendę do przejścia do lotu poziomego;

Szkolenia lotnicze pilotów w 36. Specjalnym Pułku odbywały się nieprawidłowo;

Załoga Tu-154M niewłaściwie ze sobą współpracowała i była niedostatecznie przygotowana do lotu.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki