Super Historia 11.03.2019

i

Autor: NAC

SUPER HISTORIA: Dworzec Gdański – symbol niechlubnej emigracji

2019-03-11 10:30

Niemal przez rok pociągi pełne wygnanych z Polski Żydów odjeżdżały codziennie z Dworca Gdańskiego. Dla pasażerów z paszportem w jedną stronę, ich rodzin i bliskich warszawski dworzec stał się symbolem marcowej emigracji.

W wyniku wydarzeń marcowych i antysemickiej nagonki w latach 1968-1969 wyemigrowało z Polski ok.15 tys. Żydów. W czerwcu 1969 r. komunistyczne władze zadecydowały, że 1 września kończą akcję wyjazdów emigracyjnych obywateli polskich narodowości żydowskiej do Izraela. Wyjazdy po tym terminie miały być załatwiane zgodnie z ogólnie obowiązującymi zasadami stosowanymi przy wyjazdach do krajów kapitalistycznych. Z ojczyzną żegnano się na różnych stacjach: pociągi odchodziły z Wrocławia, Katowic, z Dworca Głównego w Warszawie, skąd wiozły pasażerów nad morze, na promy do Danii i Szwecji. Pierwszymi przystankami były Wiedeń i Rzym, dalej emigranci jechali do Izraela, Skandynawii, USA czy Kanady.

Super Historia 11.03.2019

i

Autor: PAP

Od jesieni 1968 r. do końca lata następnego roku z Dworca Gdańskiego w Warszawie codziennie odjeżdżał pociąg do Wiednia. Codziennie odbywały się tu dramatyczne, pełne smutku i łez, pożegnania najbliższych członów rodziny i przyjaciół. Były one niezwykle trudne, ponieważ obydwu stronom towarzyszyła świadomość, że mogą się już nigdy więcej nie zobaczyć. Młodzi ludzie często zostawiali rodziców, którzy nie chcieli opuszczać Polski. Wiele osób przychodziło kilkadziesiąt razy, a potem sami wyjeżdżali, z dokumentem podróży w jedną stronę, ważnym 36 godzin od momentu przekroczenia granicy. Dlatego też Dworzec Gdański stał się symbolem marcowej emigracji.

Psi paszport

Droga do wyjazdu nie była prosta. W ambasadzie Holandii, reprezentującej interesy Izraela po zerwaniu przez Polskę stosunków dyplomatycznych, wydawano promesę wizy izraelskiej. Wiza była niezbędna bez względu na to, dokąd się wyjeżdżało. Ambasada holenderska wydawała też zaświadczenie o pokryciu kosztów podróży. W Komendzie Stołecznej MO w Pałacu Mostowskich na Muranowie, na terenie byłego getta, składano prośbę do Rady Państwa o pozbawienie obywatelstwa i wydanie dokumentu podróży, trzeba było wypełnić parostronnicowy kwestionariusz. Na ten dokument, nazywany przez emigrantów „psim paszportem”, czekało się kilka tygodni. Potwierdzał on, że jego posiadacz nie jest obywatelem PRL. Wśród mieszanych polsko-żydowskich małżeństw, wielu nie-Żydom odmówiono zgody na wyjazd. Zdarzało się też, że trzeba było udowadniać żydowskie pochodzenie. Najczęściej odmawiano zgody na wyjazd byłym wojskowym czy wyższym urzędnikom, którzy – według władz – mogli zdradzić tajemnice państwowe. Pozwolono im wyjechać dopiero po dwóch, trzech latach.

Super Historia 11.03.2019

i

Autor: Forum

Rozliczenia z ojczyzną

Przed opuszczeniem Polski trzeba było rozliczyć się z licznymi urzędami. Z miejsca pracy trzeba było uzyskać zaświadczenie, że już się nie pracuje i z niczym nie zalega. Podobnie na uczelni. Studenci musieli zwrócić stypendia naukowe, a jeśli ukończyło się niedawno wydział z nakazem pracy - zapłacić za studia. Konieczne było także zaświadczenie z urzędu podatkowego, a w Wojskowej Komisji Uzupełnień trzeba było oddać książeczkę wojskową. I najważniejsze – zaświadczenie z wydziału lokalowego Rady Narodowej, że zdało się mieszkanie.

„Pożydki”

Ostatnim etapem upokarzającej procedury wyjazdowej była odprawa celna. Po zdaniu mieszkania emigranci musieli zdecydować, co zabierają ze sobą. Najczęściej zabierali książki, puchowe kołdry i poduszki, kożuchy czy serwisy. Nie wolno było wywozić złota, srebra. Przydział gotówki na osobę wynosił zaledwie 5 dolarów. Na rzeczy rozdawane przez wyjeżdżających i na oddawane mieszkania mówiło się „pożydki”. Często nowi lokatorzy pojawiali się w pozostawianych mieszkaniach jeszcze przed ich całkowitym zwolnieniem. Celnicy wymagali bardzo dokładnego spisu zabieranych rzeczy, nie wolno było wywozić niczego sprzed 1945 r., nawet fotografie rodzinne musiały mieć pieczątkę konserwatora.

Odprawa celna odbywała się w halach stacji Warszawa Gdańska Towarowa. Trwała często kilka dni. Odpakowywano dosłownie każdy przedmiot i sprawdzano go ze spisem.

Super Historia 11.03.2019

i

Autor: East News

Exodus elit

W wyniku antysemickiej nagonki, rozpętanej przez ówczesną władzę, Polska utraciła wiele wybitnych postaci świata kultury i nauki. Do Wielkiej Brytanii emigrował prof. Leszek Kołakowski - filozof, autor wielu książek, wykładowca światowych uniwersytetów, w USA osiadł słynny reżyser Aleksander Ford – twórca m.in. „Krzyżaków”. Polskę opuścili także Jerzy Lipman – sławny operator filmowy, twórca popularnego pisma „Przekrój” Marian Eile czy żona Marka Edelmana – lekarka Alina Margolis-Edelman. Na emigrację udało się 23 aktorów i reżyserów Teatru Żydowskiego z jego dyrektorką, wielką aktorką Idą Kamińską na czele. Marcowymi emigrantami byli też kontrowersyjny historyk Jan Gross, autor książek: „Sąsiedzi” poświęconej zagładzie Żydów w Jedwabnem i „Strach” – o pogromie kieleckim w lipca 1946 r., Helena Wolińska-Brus – stalinowska prokurator, wydająca wyroki śmierci na bohaterów AK, m. in. gen. Augusta Fieldorfa ps. „Nil” i Stefan Michnik – przyrodni brat Adama, stalinowski sędzia.

„Tu zostawili po sobie więcej niż mieli”

Napis tej treści widnieje na tablicy pamiątkowej odsłoniętej na wschodniej ścianie Dworca Gdańskiego w 30. rocznicę wydarzeń Marca ‘68. Autorem słów jest znany pisarz Henryk Grynberg, który w 1967 r. jako aktor warszawskiego Teatru Żydowskiego wyjechał na tournee do USA, gdzie pozostał. Teatr Żydowski i Fundacja Shalom – fundator tablicy – od 1998 r. organizują coroczne spotkanie na Dworcu Gdańskim, upamiętniając tych, którzy wyjechali.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki