Dzieciom to pożałowała, a sama się obżera

2008-06-03 4:00

Uczniowie na Pradze-Północ głodują, ale nie burmistrz dzielnicy Jolanta Koczorowska (58 l.). Mimo że nie wie, jak rozwiązać problem dokarmiania dzieci, to o siebie potrafi zadbać.

Na bankiecie zorganizowanym z okazji przekazania Kolejom Mazowieckim przez marszałka Mazowsza Adama Struzika (51 l.) nowych pociągów oczywiście jej nie zabrakło.

Pani burmistrz najwidoczniej nie potrafi pracować z pustym brzuchem. Gdy tylko nadarzyła się okazja, skorzystała z zaproszenia na przygotowany przez marszałka bankiet. Feta trwała co prawda kilka bitych godzin, ale co tam, dla dobrej wyżerki trzeba się poświęcić. Pani burmistrz wraz z innymi gośćmi pojechała nowymi pociągami na przyjęcie do lokomotywowni na Grochowie. Czekały tam suto zastawione stoły oraz napitki do wyboru i koloru.

Wydawanie decyzji na głodnego nie jest w stylu Koczorowskiej. Trudno jej się dziwić, przecież nikt nie lubi pracować czy uczyć się bez posiłku. Jednak co mają powiedzieć dzieci z Pragi-Północ, które usłyszały, że nie ma dla nich obiadów. Czy pani burmistrz nie ma odwagi, by osobiście wytłumaczyć uczniom, dlaczego teraz nie dostają posiłków? Muszą uczyć się przez cały dzień bez jedzenia. Przecież nikt ich nie zaprosi na wykwintny bankiet. Niestety, 701 dzieci musi teraz obejść się smakiem. Impas na Pradze-Północ trwa już pięć miesięcy.

- Na posiedzeniu ostatniej komisji oświaty dzielnicy burmistrz Koczorowska po tak długim okresie spytała, jak to było wcześniej rozwiązane. Natomiast wiceburmistrz Artur Buczyński (35 l.) powiedział wprost, że nie wie, jak rozwiązać ten problem - opowiada Sebastian Kędzierski (24 l.), członek komisji oświaty w dzielnicy. - W uchwale rady Warszawy specjalnie była zostawiona furtka, żeby dzielnice mogły rozwiązać ten palący problem. Jednak urzędnicy z Pragi-Północ nie zrobili nic w tej sprawie - dodaje. Uczniowie dalej chodzą głodni, a szans na dofinansowanie obiadów z kasy dzielnicy nie widać.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki