Ponad dwadzieścia drogowych bzdur. Głupie znaki, brak zielonych strzałek, za wąskie jezdnie - o tym pisaliśmy przez ostatni miesiąc. Nasza akcja "Stop absurdom drogowym" spotkała się z wielkim oddźwiękiem wśród Czytelników. Redakcyjne telefony urywały się, przychodziły setki listów i e-maili, a Czytelnicy wskazywali absurdy utrudniające poruszanie się po mieście.
Codziennie jeździliśmy we wskazane miejsca i opisywaliśmy je. Nasze spostrzeżenia przekazywaliśmy urzędnikom z Zarządu Dróg Miejskich.
Po naszych publikacjach na ulicy Puławskiej pojawiły się zielone strzałki do warunkowego skrętu w lewo w ulicę Dolną. To bardzo ułatwiło poruszanie się w tej części Mokotowa. Nie ma już ogromnych korków, a samochody płynnie przejeżdżają ulicą Puławską.
Z kolei po naszej interwencji na Grochowie zniknęła głupia organizacja ruchu na skrzyżowaniu Grochowskiej i Terespolskiej. Niedawno wymalowano tam pasy, które wprowadzały kierowców w błąd. Przez bałagan często dochodziło tu do stłuczek. Janusz Galas (52 l.), miejski inżynier ruchu, zgodził się na przywrócenie tu pierwotnej organizacji. Zarząd Dróg Miejskich wziął się też za skrzyżowanie Ostrobramskiej i ul. Fieldorfa, gdzie przez brak pasa do skrętu w prawo kierowcy stali w gigantycznych korkach. - Zrobiliśmy tam porządek i nie ma już zatorów - mówi Grażyna Lendzion (53 l.), dyrektor ZDM. Jak mówi, chciałaby, żeby Czytelnicy wciąż wskazywali drogowe absurdy. - Jesteśmy dla kierowców, a nie kierowcy dla nas. Czytając wasze artykuły dowiadujemy się, co boli warszawiaków na stołecznych ulicach - dodaje.
"Super Express" wciąż będzie pilnował stanu stołecznych ulic. Nadal będziemy tropić drogowe absurdy.