Dziękuję wam za tę akcję

2008-12-05 3:00

W ciągu ostatniego miesiąca przedstawialiśmy stołeczne absurdy drogowe. Napiętnowaliśmy, pouczaliśmy, słuchaliśmy Czytelników. Ale to nie oznacza, że akcja "Stop absurdom drogowym" się kończy, bo jeżdżenie samochodem po warszawskich ulicach to nadal koszmar.

Ponad dwadzieścia drogowych bzdur. Głupie znaki, brak zielonych strzałek, za wąskie jezdnie - o tym pisaliśmy przez ostatni miesiąc. Nasza akcja "Stop absurdom drogowym" spotkała się z wielkim oddźwiękiem wśród Czytelników. Redakcyjne telefony urywały się, przychodziły setki listów i e-maili, a Czytelnicy wskazywali absurdy utrudniające poruszanie się po mieście.

Codziennie jeździliśmy we wskazane miejsca i opisywaliśmy je. Nasze spostrzeżenia przekazywaliśmy urzędnikom z Zarządu Dróg Miejskich.

Po naszych publikacjach na ulicy Puławskiej pojawiły się zielone strzałki do warunkowego skrętu w lewo w ulicę Dolną. To bardzo ułatwiło poruszanie się w tej części Mokotowa. Nie ma już ogromnych korków, a samochody płynnie przejeżdżają ulicą Puławską.

Z kolei po naszej interwencji na Grochowie zniknęła głupia organizacja ruchu na skrzyżowaniu Grochowskiej i Terespolskiej. Niedawno wymalowano tam pasy, które wprowadzały kierowców w błąd. Przez bałagan często dochodziło tu do stłuczek. Janusz Galas (52 l.), miejski inżynier ruchu, zgodził się na przywrócenie tu pierwotnej organizacji. Zarząd Dróg Miejskich wziął się też za skrzyżowanie Ostrobramskiej i ul. Fieldorfa, gdzie przez brak pasa do skrętu w prawo kierowcy stali w gigantycznych korkach. - Zrobiliśmy tam porządek i nie ma już zatorów - mówi Grażyna Lendzion (53 l.), dyrektor ZDM. Jak mówi, chciałaby, żeby Czytelnicy wciąż wskazywali drogowe absurdy. - Jesteśmy dla kierowców, a nie kierowcy dla nas. Czytając wasze artykuły dowiadujemy się, co boli warszawiaków na stołecznych ulicach - dodaje.

"Super Express" wciąż będzie pilnował stanu stołecznych ulic. Nadal będziemy tropić drogowe absurdy.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki