Gdzie będzie się ratować ofiary dopalaczy, gdy już nie będzie Instytutu?

i

Autor: IMPiZŚ

Gdzie będzie się ratować ofiary dopalaczy, gdy już nie będzie Instytutu?

2019-01-25 11:30

Prawdopodobnie w Polsce będzie wkrótce istniał tylko jeden Instytut Medycyny Pracy – ten w Łodzi. Drugi – w Sosnowcu, wiele na to wskazuje, zostanie zlikwidowany. Ministerstwo Zdrowia o losach bankrutującego Instytutu, a ściślej jego medycznej części, zdecyduje jeszcze przed 1 lutego. Resort zastrzega, że na 99 proc. część szpitalna związana z leczeniem ostrych zatruć, przetrwa. Ale gdzie?

Pracownicy nie dostają pensji w terminie. Zadłużenie Instytutu nie maleje. Jego los wydaje się być przesądzony. Część medyczna zostanie włączona do któregoś z sosnowickich szpitali. Część naukowa zniknie, choćby dlatego, że wielu naukowców, albo zostało zwolnionych, albo złożyło wypowiedzenia. Brakuje także lekarzy. Marszałek śląski parę dni temu ogłosił, że gotów przejąć Regionalny Ośrodek Ostrych Zatruć z Oddziałem Toksykologii (6+25 łóżek) oraz Oddziału Chorób Zawodowych ze struktur Instytutu Medycyny Pracy i Zdrowia Środowiskowego (INPiZŚ). Byłby one włączone do Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego nr 5 w Sosnowcu. Prezydent tego miasta też wyraził taką gotowość, ale medyczną część instytutu widziałby w strukturze Sosnowieckiego Szpitala Miejskiego. O uratowaniu części naukowej Instytutu już się praktycznie nie mówi. Jest cicha rywalizacja o przejęcie między marszałkiem śląskim (PiS) a prezydentem Arkadiuszem Chęcińskim (PO-KO). Komu Ministerstwo Zdrowia, właściciel INPiZŚ przekaże oddziały?

Regionalny Ośrodek Ostrych Zatruć przyjmuje corocznie w trybie nagłym i w przypadkach narażenia życia przeszło tysiąc chorych i udziela ponad 6 tys. informacji toksykologicznych jednostkom służby zdrowia, lecznicom i gabinetom weterynaryjnym oraz osobom prywatnym. Rocznie ok. pół tysiąca pacjentów Do ośrodka trafiają pacjenci z nie tylko z województw śląskiego, opolskiego oraz części małopolskiego. Wielu z nich, to ofiary dopalaczy i nieskutecznych prób samobójczych. Gdyby doszło do likwidacji Ośrodka, to potencjalni pacjenci leczeni byliby w specjalistycznych szpitalach. Gorzej byłoby, gdyby likwidacji uległ Oddziałem Chorób Zawodowych. Tam trafiają odwołania od orzeczeń wojewódzkich ośrodków medycyny pracy dotyczących występowania u pacjenta choroby zawodowej. Wówczas trzeba byłoby jeździć do łódzkiego Instytutu Medycyny Pracy. I nie wiadomo, czy z tytułu nagłego napływu pacjentów nie wydłużyłby się czas oczekiwania na orzeczenia.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki

Nasi Partnerzy polecają