Gil może uciec dokąd chce! Kiedy w końcu aresztują księdza pedofila?!

2013-10-03 6:40

Jeszcze wczoraj ukrywał się u swoich rodziców w podkrakowskiej Modlnicy. A gdzie jest dziś? Bóg raczy wiedzieć. Ksiądz Wojciech Gil poszukiwany przez Interpol za molestowanie dzieci z Dominikany został wytropiony przez dziennikarzy "Super Expressu" i przekazany policji. Funkcjonariusze odwiedzili duchownego, ale nie zatrzymali go... Jedynie pouczyli. Teraz ksiądz pedofil może uciec, dokąd tylko zechce. I znaleźć go będzie o wiele trudniej.

O dziennikarskim śledztwie zakończonym odnalezieniem księdza Gila pisaliśmy wczoraj. W trakcie szczerej rozmowy z naszymi dziennikarzami matka duchownego złamała się i wyznała nam szokującą prawdę. - Syn mieszka w naszym domu - powiedziała.

Dziennikarze "Super Expressu" natychmiast poinformowali o tym policję. Na reakcję stróżów prawa nie trzeba było długo czekać. Około godz. 21 pod rodzinny dom księdza Wojciecha Gila (36 l.) podjechały trzy samochody policyjne, w tym jeden nieoznakowany. Chwilę później funkcjonariusze weszli do środka, a pojazdy zablokowały drogi dojazdowe, uniemożliwiając poszukiwanemu ucieczkę.

Po ponad godzinie funkcjonariusze wyszli z domu księdza, ale bez poszukiwanego. Stwierdzili, że list gończy, który za duchownym wydał Interpol, zobowiązywał polskich funkcjonariuszy do zatrzymania... celem ustalenia jego miejsca pobytu. Wzięli zatem od księdza oświadczenie, pod jakim adresem przebywa, oraz poinstruowali, że ma zgłosić się do prokuratury w Warszawie.

- O sprawie poinformowaliśmy Prokuraturę Okręgową w Warszawie - mówi Mariusz Ciarka, rzecznik prasowy KWP w Krakowie.

PRZECZYTAJ: Super Express wytropił KSIĘDZA PEDOFILA! Gil ukrywał się u rodziców!

Na tym działania policji się zakończyły... Teraz ksiądz może uciec z domu bezkarnie. Wczoraj nasi reporterzy widzieli, jak z posesji rodziców księdza Gila wyjeżdża samochód, w którym siedział mężczyzna ukrywający twarz pod kurtką. A jeśli to ksiądz? Znów przechytrzyłby stróżów prawa...

Wojciech Gil tak naprawdę mógłby schronić się u każdego z sąsiadów. Oni nie wierzą w jego winę i deklarują chęć pomocy.

- Chcemy prawdy, został publicznie zlinczowany, a ja go przecież znam od małego i ręczę głową za niego - powiedział nam jeden z sąsiadów.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki