Gruzja potrzebuje pomocy humanitarnej

2008-08-29 4:00

Nigdzie nie widziałam tak strasznych warunków - mówi specjalnie dla "SE" Janina Ochojska z Tbilisi

"Super Express": - Czy sytuacja w Gruzji przypomina sytuację towarzyszącą wojnie w byłej Jugosławii?

Janina Ochojska: - Trudno jest porównywać te dwa przypadki, ponieważ na Bałkanach mieliśmy do czynienia z wielką czystką etniczną. W Gruzji to zjawisko nie występuje na taką skalę. Jeżeli w czymś widzę podobieństwo, to po prostu w takiej samej tragedii ludzi, którzy zmuszeni są z powodu swojego pochodzenia etnicznego opuścić swoją ziemię i domy, w których żyli od lat. Trafiają do ośrodków dla uchodźców albo - jeżeli mają szczęście - do rodziny żyjącej w innym regionie. Jest też inna wyraźna różnica między sytuacją ludzi na Kaukazie i na Bałkanach. W byłej Jugosławii nie widziałam uchodźców, którzy żyliby w ośrodkach dla uchodźców przez piętnaście lat. Proszę sobie wyobrazić 250 tysięcy ludzi znajdujących się przez tyle lat na garnuszku biednego państwa w tak strasznych warunkach, że ja jeszcze czegoś takiego nie widziałam.

- Jak wyglądają warunki życia w gruzińskich ośrodkach dla uchodźców?

- Budynki są zupełnie niedostosowane do potrzeb ludzi. Odwiedziłam obóz w Chiatura, który mieści się w szkole. Ludzie nie mają tam prądu, po wodę muszą chodzić bardzo daleko, śpią na betonie - i to w holu, bo klasy są zamknięte. Dostają chleb i... tylko tyle. Teraz jestem w obozie w Tbilisi, który ulokowano w starym szpitalu wojskowym. Dwa tysiące osób przebywa w pomieszczeniach pozbawionych sanitariatów. Jak oni za przeproszeniem mają się załatwiać? Rozmawiałam z dziewczyną, która ma piątkę dzieci i która mówi, że już ją bolą kości od spania na podłodze. Na szczęście mają co jeść. Wprawdzie brakuje im żywności dla małych dzieci, pampersów, środków higieny... ale nie są przynajmniej głodni. Są to uchodźcy z Cchinwali, którzy nie mają dokąd wracać, chociaż nadal mają nadzieję, że wrócą do swoich zniszczonych domów w Osetii.

- Czy możemy to nazwać klęską humanitarną?

- Tak, zdecydowanie jest to klęska humanitarna.

- Mówimy o Gruzinach, a co z Abchazami? Ostatnia odsłona konfliktu rozpoczęła się od ostrzału Cchinwali przez armię gruzińską. Czy pomoc humanitarna może być potrzebna również Osetyjczykom?

- Na pewno. Niestety, nie potrafię panu odpowiedzieć, w jakiej skali. Robimy wszystko, aby dostać się do Południowej Osetii, ale na razie wszelkie nasze wysiłki spełzają na niczym, gdyż ciągle trwa tutaj zawierucha wojenna.

- Czy nasi Czytelnicy mogą być pomocni w pracy Polskiej Akcji Humanitarnej?

- Jak najbardziej! Apeluję o solidarność z ofiarami konfliktu. Bardziej niż pomoc w postaci jedzenia czy koców potrzebne są po prostu pieniądze. Wszelkiego rodzaju produkty najłatwiej jest kupować tutaj, niż wieźć je z Polski. Przy okazji wspomagamy lokalny rynek. Chcemy również rozpocząć pomoc długofalową - polepszyć jakość życia w obozach dla uchodźców, zacząć odbudowę szkół.

Prosimy o wpłaty na numer konta: 04 1060 0076 0000 3310 0016 0600 z dopiskiem "Gruzja". Polska Akcja Humanitarna, ul. Szpitalna 5 lok. 3, 00-031 Warszawa

Janina Ochojska-Okońska

Założycielka Polskiej Akcji Humanitarnej. Ma 53 lata

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki