Halina Siecla z Góry: Porwali mi córkę i wnuczka! ZDJĘCIA

2011-07-08 4:35

Czy jeszcze kiedyś zobaczę moją córeczkę? Czy przytulę wnusia? - Halina Siecla (51 l.) z Góry (woj. dolnośląskie) zalewa się łzami. Tydzień temu jej córka Joanna (29 l.) wyszła na spacer z synkiem Alankiem (2,5 r.) i oboje przepadli bez wieści.

- Mam powody, by przypuszczać, że ktoś wywiózł Asię do Niemiec, do domu publicznego - załamuje ręce pani Halina. - Aż boję się pomyśleć, co stało się z maleństwem... Joannie, która po rozstaniu z ojcem Alanka zamieszkała z mamą, niczego do szczęścia nie brakowało.

Pani Halina opiekowała się maluchem, Asia zaś pracowała w pobliskim Lesznie. Ostatnio jednak, co zauważyła matka, często była zdenerwowana. Czujnej i troskliwej kobiecie nie dawało to spokoju.

- Zupełnie jakby na coś niecierpliwie czekała - wspomina. Wreszcie stało się - Joanna wyszła z domu i nie wróciła. Pani Halina odchodziła od zmysłów. W pokoju córki znalazła spakowaną torbę. Ona jednak znikneła tak jak stała - w jednej bluzce. Zupełnie jakby nie zdążyła albo nie pozwolono wrócić jej po rzeczy.

Przeczytaj koniecznie: Brawurowa ucieczka 9-letniej Nikoli z norweskiej niewoli - WSTRZĄSAJĄCA relacja reportera "Super Expressu" ZDJĘCIA

Zrozpaczona kobieta zaczęła przeglądać osobiste rzeczy córki. To, na co się natknęła, zmroziło jej krew w żyłach. - Znalazłam listy, które wypisywał do niej z zakładu karnego jej dawny znajomy - opowiada.

- Marcin G. proponował Joannie wyjazd do Niemiec. Obiecywał wszystko załatwiać, a ona miała zarabiać tam ponad 500 euro na tydzień - streszcza list pani Halina. Pani Halina pobiegła z tą korespondencją na policję.

Jak się okazało, Marcin G. (25 l.) parę dni temu wyszedł na przepustkę z więzienia. Do tej pory z niej nie wrócił. - Tak się boję, że ten kryminalista sprzedał córkę niemieckim stręczycielom - płacze kobieta. Pani Halina nie śpi nocami, nie potrafi znaleźć sobie w domu miejsca. - Wszystko przypomina mi mojego wnusia, on jest cudownym dzieckiem, grzecznym, powinien normalnie żyć, a nie włóczyć się nie wiadomo gdzie - mówi drżącym głosem.

Policja szuka Joanny i jej syna. Nie natrafiła dotąd jednak na jakikolwiek ślad. - Ustaliliśmy, że noc po wyjściu z domu pani Joanna Siecla spędziła u swojej koleżanki w Lesznie. Ale gdy wyszła od niej, udała się w nieznanym kierunku - mówi Piotr Rosiński z leszczyńskiej policji. - Błagam, Joanno, wróć do domu albo odezwij się chociaż. Daj znać, że żyjecie - prosi pani Halina.

Wszystkie osoby, które widziały zaginioną i znają jej aktualne miejsce pobytu, policja prosi o kontakt telefoniczny z Komendą Miejską w Lesznie pod nr. telefonów 65 523-16-55, 65 523-16-13 lub nr telefonu alarmowego 997

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki