Jadwiga Kaczyńska: Gdybym była zdrowa nie puściłabym Leszka do Smoleńska

2011-04-07 4:45

Mama braci Kaczyńskich po raz pierwszy publicznie zabrała głos w sprawie katastrofy. Opowiedziała o bólu, który przeżywa i wątpliwościach, jakie budzą u niej działania tych, którzy badają przyczyny tragedii.

Widać, że męczy ją pewnego rodzaju poczucie winy, że nie zabroniła synowi lecieć do Smoleńska. Nie mogła tego zrobić, bo na początku kwietnia ubiegłego roku była ciężko chora.

Nie powinien lecieć do Smoleńska

- Dowiedziałam się o tej katastrofie późno, ponieważ gdy do niej doszło, byłam chora. Od 18 marca leżałam nieprzytomna w szpitalu i dopiero w maju odzyskałam przytomność. Jarek powiedział mi o wszystkim w końcu maja. Ale ja nie w pełni to wówczas zrozumiałam - mówi Jadwiga Kaczyńska w wywiadzie, który ukazał się w "Gazecie Polskiej". I jak twierdzi, gdyby nie jej stan zdrowia, nigdy nie pozwoliłaby swoim synom lecieć do Rosji! - Gdybym była zdrowa, zrobiłabym wszystko, aby żaden z moich synów nie pojechał do Smoleńska. Czy coś bym uzyskała, nie wiem - wyjawia. Skąd u niej takie obawy? Jak tłumaczy, nie ufa Rosjanom! - Ja tej ziemi się boję. Jeśli chodzi o Rosjan, to po prostu nie mieści się w głowie, że można im wierzyć. Nawet przez sekundę - podkreśla.

Przeczytaj koniecznie: Jadwiga Kaczyńska o Smoleńsku: Boję się tej ziemi, to nie była zwykła katastrofa?

Nie ma się więc co dziwić, że całkowicie odrzuca tezy dotyczące przyczyn katastrofy prezydenckiego samolotu, zawarte w raporcie MAK. - Nie daję żadnej wiary temu, co mówiła gen. Anodina. Ona symbolizuje całą nieprawdę w tym śledztwie. Wszystko, co powiedziała, z góry odrzucam jako kłamstwo, w dodatku źle skonstruowane - wyjaśnia. Jadwiga Kaczyńska nie wierzy też w dobrą wolę rządu Donalda Tuska (54 l.), który podejrzewa o spisek w celu zatarciu prawdy o przyczynach katastrofy. - Jestem zupełnie pewna, że jest coś w rodzaju porozumienia lub też milczącego współdziałania, by ta prawda nie wyszła na jaw - twierdzi. Przy tej okazji zarzuca rządowi brak patriotyzmu. - Zginęli ludzie, którzy stali na czele państwa i państwo się o nich nie upomina. To znaczy, że tego państwa właściwie nie ma, to znaczy, że nie ma rządu. Bo ten rząd, jaki jest? - pyta retorycznie

Muszę żyć dla drugiego syna

Mama braci Kaczyńskich zdradziła też, skąd czerpie siłę. - Jarek też bardzo cierpi, choć niewiele o tym mówi. Teraz muszę żyć ze względu na Jarka, bo pozostałby bardzo samotny. Nie można przeżyć nic gorszego niż śmierć dziecka. Wiem, że dla mojego syna śmierć brata, najlepszego przyjaciela, jest czymś niewyobrażalnym. Ale mam nadzieję, że coś zmusi go do życia - zdradza.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki