provident

i

Autor: mat. prasowy

Dobrze być razem - odc. 2

Jak o tym opowiadam, to się wzruszam

2023-12-01 0:00 Tekst sponsorowany

Moja droga do pracy w Providencie w zasadzie chyba była dość typowa: najpierw wraz z małżonkiem byliśmy klientami – mówi Edyta Koldas. – Akurat mieliśmy dość trudny okres, potrzebne były pieniądze na remont samochodu, a samochód był naszym narzędziem pracy. Wtedy prowadziliśmy własną firmę, dużo podróżowaliśmy. Szczęśliwie udało się dostać pożyczkę i bez problemu ją spłacić – opowiada.

Kiedyś odwiedziła ją jej Doradczyni. Przyszła z kierowniczką, która spytała czy pani Edyta nie chciałaby u nich pracować.

 – Obie były przesympatyczne. A że w naszej firmie różnie się działo, zgodziłam się. Prowadząc własną firmę, miałam sporo kontaktów z ludźmi, zresztą ja uwielbiam pracę z ludźmi, i te panie z Providenta chyba to wyczuły. I tak już jestem z nimi ponad dziesięć lat – opowiada pani Edyta. – Mąż czasami jest na mnie trochę zły, że często nie ma mnie w domu, że tak się angażuję, ale teraz nie wyobrażam sobie że mogłabym robić coś innego. W Providencie czuję się jak w rodzinie– dodaje.

Klienci są różni, tak, jak różne są ich historie. Pani Edyta poznaje je, kiedy klienci kontaktują się w sprawie pożyczki i opowiadają o swoim życiu... Czasami są to smutne opowieści, których wysłuhanie bywa trudne dla pani Edyty. Jednak te chwile szybko mijają, głównie za sprawą podnoszących na duchu historii, które chwytają za serce i które pamięta się przez lata. Taka właśnie jest historia pani Magdy.

Magdę wychowywała babcia, bo jej rodzicom zostały odebrane prawa rodzicielskie – zaczyna opowiadać pani Edyta. Mieszkały razem, raz było lepiej, raz gorzej, ale jakoś sobie radziły. Magda bardzo dobrze się uczyła, zaczęła studia, jednocześnie pracując jako ekspedientka w sklepie. I wtedy babcia doznała udaru, częściowo straciła wzrok. W dalszym ciągu starała się dać wnuczce z siebie wszystko, ale teraz to ona bardziej wymagała opieki. W jakimś momencie wnuczka dowiedziała się, że oczy babci można, przynajmniej częściowo, uratować, tylko… skąd wziąć na to leczenie pieniądze? I wtedy pojawiła się u nas. Ujęła mnie jej odpowiedzialność i poświęcenie. Bardzo chciałam jej pomóc. Jak zawsze sprawdziłam wszystkie dane, aby ocenić zdolność Magdy do spłaty zobowiązania oraz upewnić się, że da sobie radę z ratami i zdecydowałam, by udzielić jej pożyczki.

Pamiętam, że popłakałyśmy się wtedy obie. Ta dziewczyna tak walczyła o zdrowie swojej babci, tak pięknie mówiła o tym, że gdyby nie babcia, zapewne wylądowałaby w domu dziecka… To często rodzice nie dbają tak o swoje dzieci, jak pani Magda troszczyła się o swoją babcię. Kiedy pożyczka została jej przyznana, na bardzo dobrych warunkach, rzuciła się, żeby mi dziękować. Była przeszczęśliwa. Powiedziałam jej wtedy: „Proszę mi tak nie dziękować, to moja praca”. Mówi się, że pieniądze szczęścia nie dają, ale czasami pomagają to szczęście osiągnąć.

Ze spłatą pożyczki nie było żadnych problemów. Magda robiła to nawet przed czasem. Jak jej się to udawało, nie wiem. Babcia ma się dużo lepiej, choć jej wzroku nie udało się uratować, na co liczyła wnuczka. Niestety, wylew tak bardzo zniszczył narząd wzroku, ale leczenie okazało się na tyle skuteczne, że szkody dalej nie postępują. Dziś Magda jest już mężatką. Teraz pożyczkę w Providencie wziął jej mąż i podobnie jak ona wcześniej, spłaca ją regularnie. 

– Niewykluczone, że i Magda zwróci się jeszcze do nas, bo tak to już bywa – śmieje się pani Edyta. – Na pewno, jeśli tylko poproszą, będziemy im pożyczek udzielać bez obaw. Należą to tych klientów, do których można mieć zaufanie.

provident

i

Autor: Materiał prasowy Edyta Koldas

Edyta Koldas

logo provident

i

Autor: Materiał prasowy

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki