Józef Oleksy: Leszek Miller nie ulega spazmom życzliwości...

2013-04-14 11:00

Część uczestników Kongresu Lewicy nie jest zadowolona z zaproszenia Jaruzelskiego. Generał miał w życiorysie niechlubne rzeczy i zróżnicowane konto - mówi wiceprzewodniczący SLD Józef Oleksy

"Super Express": - Aleksander Kwaśniewski zadeklarował, że na Kongresie Lewicy jednak chciałby widzieć Janusza Palikota. Ultimatum?

Józef Oleksy: - Wcześniej nie stawiał tego tam mocno jak teraz. Jest bez wątpienia zafascynowany Palikotem, jest tu też wpływ Marka Siwca. To rozminęło się z opinią Leszka Millera i SLD. I dziś raczej sytuacja jest przesądzona.

- Z pewnym zdziwieniem zauważyłem, że uzasadniając niezaproszenie Palikota, Leszek Miller przytoczył jego niestosowne zachowanie w rocznicę katastrofy smoleńskiej...

- Palikot ma na swoim koncie wiele zachowań nieakceptowalnych. On to traktuje jak oryginalność, ale dla wielu są obraźliwe. Włączając słownictwo. To raczej sprzeciw wobec jego publicznych zachowań, których wielu w SLD, nie tylko Miller, nie akceptuje.

- Może być tak, że bez Palikota Kwaśniewski nie przyjdzie?

- Trudno przesądzać. To doświadczony polityk. Kiedy mówi, że "Ruch Palikota powinien być obecny", to jeszcze nie mówi, że się nie pojawi, jeżeli Ruchu nie będzie... Kwaśniewski podkreślał, że to SLD jest inicjatorem i nie powinno być wykluczeń.

- Jako doświadczeni politycy wymyślicie zapewne Palikotowi coś w rodzaju pilnego wylotu do Nigerii, którego nie da się przełożyć.

- (śmiech) Nie sądzę, ale to jest kwestia, którą w pierwszej kolejności musi przemyśleć były prezydent.

- Na Kongresie Lewicy będzie za to Lech Wałęsa. Przyjdzie, choć będzie musiał siedzieć na nim ze "starym, niskim komuchem", jak pana nazwał. Pan też przyjdzie...

- Nie zmieniłem zdania, jeżeli chodzi o winy Wałęsy. Obok zasług ma przecież na koncie obalenie rządu w demokratycznym państwie, do czego nigdy się nie odniósł. Zaproszenie ze strony Leszka Millera było jego osobistą decyzją i nie ukrywam - zaskoczeniem. Stąd zapewne moja wyostrzona reakcja. Zresztą nie byłem w niej odosobniony. Zdecydowałem się nie psuć kongresu. Zamknąłem temat. A Lech Wałęsa jak zawsze dołożył swoje, w najgorszym stylu. Cóż, takiego go znamy.

- Leszek Miller powiedział, że gdyby obrażał się na każdego, który zaszedł mu za skórę, to nie mógł-

by wychodzić z domu.

- To dziwna teza. Może się tu różnimy, gdyż uważam, że nie można przechodzić do porządku dziennego nad draństwami. Zwłaszcza nigdy nie rozliczonymi. Lewica musi zachować pamięć historyczną, gdyż nieraz w przeszłości bywała wściekle atakowana.

- Miller nawet gdy pana broni, lubi wsadzić panu szpilę... W swojej ostatniej książce pisze: "Uważaliśmy, że kto jak kto, ale Oleksy nie może być żadnym szpiegiem. Choćby dlatego, że jego język, który sięga do kolan, dyskwalifikuje go jako agenta. Odrzuciliśmy wszystkie zarzuty i postanowiliśmy ostentacyjnie wybrać Oleksego na szefa SdRP".

- No to jest cały Miller! Nie widzi swoich wad, ale lubi wyszydzić innych. To była poważna sprawa, mord polityczny na premierze ze strony grupy Wałęsy, a on to tak ironicznie kwituje! Leszek nie ulega spazmom życzliwości przyjacielskiej... Bywa złośliwy, pamiętliwy. Często niepotrzebnie. Ale po latach pracy w polityce można się dotrzeć.

- Między panem a Millerem docieracie taką odmianę szorstkiej przyjaźni?

- Jesteśmy różni. Ja mam mniej skłonności do dominowania nad otoczeniem. Leszek jest skrajnie pragmatyczny i ma wszystko skalkulowane. I jest skuteczny. Mieliśmy w swoim życiu różne sytuacje, ale jakoś żyjemy. Jego reakcje są często rywalizacją, nie zawahał się wystąpić przeciwko mojemu wyborowi na Kongresie SLD. To było dla mnie niemiłe zaskoczenie, bo niby dlaczego? Nie mam biografii gorszej od niego, a nie robię z niej użytku publicznego. To był zgrzyt, ale moja konsekwencja i naiwna wyrozumiałość biorą górę.

- I pan wyrozumiale zgodził się na obecność Wałęsy...

- Wziąłem pod uwagę argumenty kolegów. Kongres z udziałem trzech prezydentów przybiera na znaczeniu.

- A propos tego trzeciego. Po co współczesnej lewicy na kongresie Wojciech Jaruzelski?

- Z tego samego powodu co Wałęsa. Bez wątpienia jest też bliższy lewicy. Choć mam świadomość, że część uczestników kongresu nie jest zadowolona z zaproszenia Jaruzelskiego. Odbierają go przez pryzmat stanu wojennego. Był jednak prezydentem legalnego państwa, który zapisał się w dziejach kraju nie tylko stanem wojennym.

- Co takiego dobrego dla lewicy zrobił Jaruzelski w latach 60., 70. i 80.?

- To prawda, że reprezentował system, który przegrał, ale jednak poszukiwano wówczas jakiejś równowagi, rozwiązań na rzecz ludzi. Choć bezskutecznie. Pańskie pytanie może się nasuwać, ale Jaruzelski kierował partią ruchu robotniczego, jak by na ten ruch nie patrzyć...

- I dławił protesty robotników...

- Tak, to był niedemokratyczny system, łamał prawa człowieka, był niewydolny. Jaruzelski w tym czasie działał. I doprowadził do okrągłego stołu.

- I ten okrągły stół przesłania wam to, że Jaruzelski wspierał czystki antyżydowskie w armii, za jego wiedzą przeprowadzono akcję Hiacynt przeciwko homoseksualistom, zamykano ludzi za poglądy. Wielu młodych ludzi lewicy podkreśla, że to dla nich ważne kwestie i nie można być z Jaruzelskiego dumnym...

- Generał ma w życiorysie rzeczy niechlubne i zróżnicowane konto. Trzeba jednak je ważyć. I gdyby jeszcze był jedynym prezydentem zaproszonym na kongres, to mógłbym wspólnie z panem powątpiewać. Ale będzie jednak trzech prezydentów. I znam też wielu młodych, którzy patrzą na generała nie przez pryzmat złych rzeczy, ale jak na postać historyczną.

- SLD chciało niedawno ogłosić "rok Gierka". Gdyby Edward Gierek żył, to ucieszyłby się z obecności Jaruzelskiego na Kongresie Lewicy?

- Tam się toczyły różne rozmowy... Myślę, że gen. Jaruzelski też sobie zadaje pytanie o słuszność potraktowania Gierka, kiedy go internował.

- Lewica zaprezentuje na kongresie Jaruzelskiego, Millera, Oleksego. Nie wypominając wieku...

- Brak rezerwy pokoleniowej to wyrzut sumienia, także mój. Choć łagodzę to sobie, to ja podałem całe kierownictwo do dymisji i rekomendowałem Olejniczaka na szefa. Nie wyszło i to jest temat do przemyśleń dla młodych. Dano im szansę. Zmiana pokoleniowa się dokonała. Choć była wskazana palcem, a nie wywalczona przez spory i rywalizację.

- I gdyby potrwała dłużej, to SLD zniknęłoby z mapy politycznej kraju?

- Możliwe. Ich pomysł uzdrawiania SLD przez usuwanie starych liderów był cokolwiek karkołomny.

Józef Oleksy

Były premier, wiceprzewodniczący SLD

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki