Efekt jest taki, że za samochodem brata prezydenta cały czas jeżdżą agenci, którzy mają obowiązek go chronić. Kierowcę i oficera obstawy przydzielił Kaczyńskiemu szef MSWiA Grzegorz Schetyna. Cała sprawa jest zaskakująca, bo doskonale wyszkoleni ludzie zamiast chronić tak naprawdę "wąchają spaliny partyjnego auta".
Jan Dziedziczak, były rzecznik rządu PiS tłumaczy w "Newsweeku", że prezes PiS woli jeździć autem, za które płaci partia. A ochrona z tyłu? - Prezes nie odczuwa dyskomfortu - podkreśla Dziedziczak.